Felietony

Aborcja w prawie Rzymu i wczesnego średniowiecza

Tekst pochodzi z numeru: 10 (136) październik 2012

Dr Maciej Jońca

Gdy czyta się wstępy do współczesnych memoriałów opowiadających się za prawną dopuszczalnością przerywania ciąży lub przeciw niej, niekiedy można spotkać wstępy „historyczne”. Niejednokrotnie okazuje się, że teksty te, powiedzmy delikatnie, nie grzeszą rzetelnością. Pewne kwestie wymagają wyjaśnienia, inne doprecyzowania. Zacznijmy od początku i zerknijmy, w jaki sposób prawa odnosiły się do problemu aborcji w starożytności rzymskiej i w średniowieczu.

Prawo rzymskie wobec aborcji

Przerywanie ciąży było w Rzymie zjawiskiem powszechnym. Przyczyny, dla których decydowano się na ten krok, niewiele różniły się od tych, które przywołuje się współcześnie. W pismach autorów rzymskich można zatem przeczytać o strachu przed wyjściem na jaw brzemiennego w skutki romansu, kalkulacjach finansowych związanych z utrzymaniem rodziny, a nawet o strachu przed utratą płaskiego brzucha i pojawieniem się rozstępów.

Teksty prawne odnoszące się do tego problemu są nieliczne. „Jeżeli zostanie dowiedzione, że kobieta zadała ból swoim wnętrznościom, aby poronić, namiestnik prowincji ześle ją na wygnanie” – powiada Ulpian1. „Tych, którzy dają innym środek poronny lub afrodyzjak, jeżeli działają bez premedytacji, ale doprowadzają do tragicznego skutku, jeżeli należą do podlejszego stanu zsyła się ich do kopalni, a ci z wyższych sfer, po konfiskacie części majątku, podlegają relegacji na wyspę. Jeżeli na skutek ich działań życie straci kobieta lub mężczyzna, orzeka się najwyższy wymiar kary” − uważał z kolei Paulus2.

Rozstrzygające dla zrozumienia podejścia prawa rzymskiego do spędzenia płodu są jednak kolejne dwa fragmenty autorstwa Marcjana oraz Tryfonina. W pierwszym napisano: „UbóstwionySewer oraz Antoninus odpisali w reskrypcie, że ta, która pozbyła się ciąży, powinna być czasowo wygnana przez namiestnika prowincji. Można bowiem uznać za niegodne puszczenie płazem, że oszukała męża w sprawie dzieci”3. W podobnym tonie utrzymano fragment drugi: „Kiedy jednak jakaś kobieta po rozwodzie, będąc ciężarną, zada ból swoim wnętrznościom, aby nie urodzić syna swojemu znienawidzonemu mężowi, ponosi karę okresowego wygnania, jak zostało to napisane w reskrypcie naszych prześwietnych cesarzy”4.

Zabójstwa ścigano w Rzymie w oparciu o ustawę kornelijską o skrytobójcach i trucicielach, a mordercy najbliższych odpowiadali na podstawie ustawy pompejańskiej o mordercach krewnych. Przepisów obu ustaw nie aplikowano jednak, kiedy doszło do sztucznego przerwania ciąży. Prawo rzymskie, penalizując niektóre przypadki aborcji, miało bowiem na celu ochronę dobra innego niż życie płodu. Był nim interes ojca, który przejawiał się w prawie do suwerennego decydowania o powiększeniu rodziny. Aborcja dokonana bez wiedzy pana domu niweczyła jego nadzieję na posiadanie dziedzica. Konkludując nieco lapidarnie: ciało należało wprawdzie do matki (dziecko poczęte uważano za jej część), ale prawo do potomka było po stronie ojca.

Jeżeli mężczyzna zgadzał się na usunięcie ciąży, wszystko było w porządku. Problemów nie było również wówczas, kiedy na aborcję decydowała się kobieta niezamężna lub prostytutka. „Zabieg” powinien zostać jednak wykonany lege artis. Dlatego w wypadku komplikacji kłopoty mogły mieć położne, osoby parające się sztukami magicznymi i wiedzą tajemną (wierzono, że ciążę można usunąć przez rzucenie klątwy), a także pseudomedycy, oferujący specyfiki (aborcja farmakologiczna) lub usługi (aborcja mechaniczna).

Żydzi i chrześcijanie wobec aborcji

Biblia nie daje jasnej odpowiedzi na pytanie, od kiedy istnieje człowiek, choć kilkakrotnie w różnym aspekcie wspomina o życiu prenatalnym. W Księdze Wyjścia mowa jest również na temat konsekwencji wywołanego sztucznie poronienia: „Gdyby mężczyźni, bijąc się, uderzyli kobietę brzemienną, powodując poronienie, to [winny] zostanie ukarany grzywną, jaką [na nich] nałoży mąż tej kobiety, i wypłaci ją za pośrednictwem sędziów polubownych. Jeżeli zaś ona poniesie jakąś szkodę, wówczas on odda życie za życie, oko za oko, ząb za ząb, rękę za rękę, nogę za nogę, oparzenie za oparzenie, ranę za ranę, siniec za siniec”5.

Podejście Żydów do aborcji zrewolucjonizował ten sam fragment zamieszczony w tłumaczeniu greckim Starego Testa­men­tu (Septuaginta): „Gdyby mężczyźni, bijąc się, uderzyli kobietę brzemienną, powodując poronienie dziecka nieukształtowanego, człowiek ów zostanie ukarany grzywną, jaką [na nich] założy mąż tej kobiety, i wypłaci ją zgodnie z decyzją sądu. Jeżeli jednak [dziecko] będzie ukształtowane, wówczas on odda życie za życie, oko za oko, ząb za ząb, rękę za rękę, nogę za nogę, oparzenie za oparzenie, ranę za ranę, siniec za siniec”. Tym razem więcprawo talionu (przysłowiowe dziś „oko za oko, ząb za ząb”) miało zostać zastosowane wtedy, kiedy nastąpiło poronienie płodu już ukształtowanego.

Chrześcijanie przyjęli powyższy punkt widzenia. Najbardziej reprezentatywna jest w tym zakresie opinia św. Augustyna, zgodnie z którą aborcji nie można nazywać morderstwem, „jeśli ma się do czynienia z czymś jeszcze nieuformowanym, będącym na etapie jak gdyby czegoś żyjącego, lecz bezkształtnego”6.

Sprawą zajęły się również starożytne sobory. Sobór w Elwirze (305 r.) wykluczył od komunii kobiety, które pozbyły się dziecka, bez względu na to, czy ciąża była skutkiem cudzołóstwa, czy nie. Sobór w Ancyrze (315 r.) z kolei skazywał je na 10 lat pokuty.

Mimo prawdziwej furii, z jaką nakreślony wyżej stan rzeczy atakowali liczni pisarze chrześcijańscy, prawo zarówno państwa rzymskiego, jak i krzepnącego Kościoła w omawianym zakresie utrzymało się aż do upadku cesarstwa zachodniego.

Średniowieczna nauka prawa wobec aborcji

Problem powrócił w czasach średniowiecza. Wówczas nikt nie miał już wątpliwości co do tego, że aborcja nie może pozostać prywatną sprawą rodziny. Poglądy prawników z tego okresu stanowią niezwykle ciekawą wypadkową koncepcji żydowskich, chrześcijańskich i rzymskich.

W pochodzącym z ok. 1140 r. „Dekrecie Gracjana” znalazło się następujące pytanie: „Czy ci, którzy spędzają płód, powinni być osądzeni jako zabójcy, czy nie?”7. W odpowiedzi przywołano fragmenty pochodzące ze Starego Testamentu oraz z pism św. Augustyna. Odpowiedź brzmiała: nie jest mordercą ten, kto dokonał aborcji, „zanim dusza wstąpiła w ciało”. W innym miejscu wszakże zamieszczona została również opinia papieża Stefana VI, zgodnie z którą: „Skoro ten, który usuwa przez aborcję życie poczęte we wnętrznościach, jest mordercą, to o ileż bardziej nie wolno odżegnywać się od zarzutu zabójstwa temu, kto pozbywa się dziecka przynajmniej jednodniowego?”8.

Pytanie powyższe miało jednak wydźwięk jedynie retoryczny. Powszechnie przyjęto, że spędzenie płodu do czterdziestego dnia trwania ciąży stanowiło wprawdzie ciężki grzech i zarazem „szkodę”, za którą należało orzec grzywnę, ale nie było zabójstwem. Na stanowisku tym stanęli nie tylko kanoniści, ale i teologowie. Rozwinięto przy tym wątki, które wkrótce trwale miały zagościć w nauce prawa karnego, jak choćby ten, że w każdym przypadku należało badać zamiar oraz skutek czynu przestępnego. A zatem utrata ciąży, która nastąpiła bez winy kobiety, nie powinna pociągać za sobą odpowiedzialności.

Prawo rzymskie w średniowieczu traktowano jako subsydiarne źródło prawa kanonicznego, przeto kanoniści z uwagą śledzili osiągnięcia swoich świeckich kolegów i nierzadko wykorzystywali je dla własnych celów. Znawcy prawa rzymskiego nie dokonali jednak przełomu w omawianej kwestii, gdyż podążali raczej za opiniami… kanonistów. Glosator Azo, komentując zacytowany wyżej fragment autorstwa Ulpiana, wyjaśniał, że kobieta, która dokonała aborcji, miała zostać wygnana, ale „przed czterdziestym dniem, ponieważ płód nie był jeszcze człowiekiem”9. Jeżeli jednak usunęła ciążę później, miała odpowiadać za morderstwo „zgodnie z ustawą Mojżesza”. Na podobnym stanowisku stanął później Accursius, stwierdziwszy, że kobietę, która usunęła ciążę, można skazać na wygnanie „przed czterdziestym dniem, ponieważ wtedy nie był to człowiek. [Jeżeli zrobiła to] potem, odpowiada na podstawie ustawy Mojżeszalub ustawy pompejańskiej o mordercach krewnych”10.

Do prawa rzymskiego chętnie nawiązywał uczeń Azona, kanonista Laurentius Hispanus. W dziele zatytułowanym „Glossa Palatina” pisał: „podobnie powiada prawo rzymskie, że jeżeli ktoś uśmierca płód już obdarzony duszą, ponosi karę śmierci. Jeżeli jednak jeszcze nieukształtowany, to zależy. Gdy sprawca należy do szlachty, podlega konfiskacie majątku i zesłaniu na wyspę. Jeżeli należy do niższych warstw społecznych, zsyła się go do kopalni”11.

Casus quidam pascudeus

Sformułowanie casus quidam pascudeus można przetłumaczyć jako „pewna brzydka sprawa”. W istocie, historia ładna nie jest. Jej opis pochodzi z „Dekretałów” Grzegorza IX promulgowanych w 1234 r. Zamieszczono w nich następującą odpowiedź papieża Innocentego III na list kierowany doń przez opata zakonu kartuzów: „Jak dowiedzieliśmy się z tonu twojego listu, jakiś podległy ci prezbiter, który wcześniej był benedyktynem, [skrzywdził] ciężarną kobietę, z którą pokątnie utrzymywał stosunki seksualne i która utrzymywała, że to z nim zaszła w ciążę i że on niby dla zabawy szarpnął za szarfę przewiązującą ją w pasie, i z tego powodu twierdziła, że poniosła szkodę, bo przez to poroniła. Dlatego kapłan ów, ponieważ dopuścił się czynu niegodnego, sam sprowokował postępowanie rady, która uznała, że należy go odsunąć od posługi przy ołtarzu. (…) My natomiast, spiesząc ze wskazówką, natychmiast to odpowiadamy na twój pełen troski list, że jeżeli płód nie był jeszcze żyjącą istotą, [kapłan ów] będzie mógł pełnić posługę, a jeżeli [płód] był [istotą żyjącą], powinien powstrzymać się od odprawiania mszy”12. Zarówno stan faktyczny, jak i papieskie rozstrzygnięcie miały służyć jako wzór dla sytuacji podobnych, które miały się wydarzyć w przyszłości, co, jak się zdaje, kompilatorzy „Dekretałów” przytomnie przewidzieli.

Podsumowanie

Wbrew pojawiającym się tu i ówdzie tezom przeciwnym, prawo rzymskie chroniło życie poczęte w bardzo ograniczonym stopniu. Podejście prawa średniowiecznego, zwłaszcza kanonicznego, do problemu aborcji może się wydawać zaskakujące, choć przecież nie ulega wątpliwości, że doktryna poczyniła w tym czasie znaczący krok w procesie rozszerzania ochrony życia poczętego. Niemniej droga do objęcia pełną ochroną prawną dziecka poczętego była jeszcze długa i zawiła.


Dr Maciej Jońca – autor jest doktorem nauk prawnych, historykiem sztuki, adiunktem w Katedrze Praw Rzymskiego KUL.

1   D. 48.8.8.

2   D. 48.19.38.5.

3   D. 47.11.4.

4   D. 48.19.39.

5   Ex. 21.22−25.

6   Aug. de orig. an. 4.4.

7   C.32.q.2.c.7.

8   C.2.q.5.c.20.

9   Azo ad D. 47.11.4 exilium dandam.

10 Glossa ordinaria ad D. 47.11.4 exilium.

11 Glossa Palatina ad C.32.q.2.c.9.

12 Reg. 14.107.