Felietony

Audiatur et altera pars z innej perspektywy

Tekst pochodzi z numeru: 4 (142) kwiecień 2013

Dr Maciej Jońca

Krótkie spięcie

Kto by pomyślał, że wiekowe łacińskie formuły są jeszcze w stanie rozpalać umysły i wzbudzać tak ożywione dyskusje! A jednak. Wszystko zaczęło się od tekstu autorstwa ks. prof. F. Longchamps de Bériera zatytułowanego „Audiatur et altera pars. Szkic o brakującej kolumnie Pałacu Sprawiedliwości”2. Jak wiadomo, kolumny otaczające siedzibę Sądu Najwyższego w Warszawie zdobi 86 łacińskich paremii prawniczych wraz z polskim tłumaczeniem3. Zabrakło na nich jednak formuły: audiatur et altera pars, co dało księdzu profesorowi powód do uczczenia jubileuszu prof. Wacława Uruszczaka okolicznościowym trenem. „Patrząc na kolumnadę Pałacu Sprawiedliwości – żali się krakowsko/warszawski uczony – która mówi i o korzeniach prawa, i o jego dniu dzisiejszym, trudno przejść do porządku nad brakiem filaru z zasadą audiatur et altera pars4. Następnie autor, odesławszy po resztę pożądanych informacji do artykułu prof. A. Wacke5, dokonał omówienia trzech źródeł: a) reskryptu Septymiusza Sewera oraz Antonina Karakalli zakazującego skazywania nieobecnych; b) fragmentu tragedii Seneki Młodszegozatytułowanej „Medea”; c) fragmentu „Dziejów Apostolskich”, w którym prokurator Festusnastępującymi słowami odpowiedział Żydom domagającym się śmierci Pawła z Tarsu: „Rzymianie nie mają w zwyczaju skazywania kogokolwiek na śmierć, zanim oskarżony nie stanie wobec oskarżycieli i nie będzie miał możności bronienia się przed zarzutami”6.

W odpowiedzi prof. W. Wołodkiewicz napisał: „Chyba nie trzeba tego z »trudem« dociekać i doszukiwać się rodzaju spisku. Przy dokonywaniu wyboru autorzy muszą podejmować samodzielne decyzje, aby nie znaleźć się w sytuacji młynarza z bajki La Fontaine’a »Młynarz, syn jego i osieł« (tłumaczenie I. Krasickiego). Podczas naszych dyskusji nad wyborem paremii zastanawialiśmy się również nad umieszczeniem i tej maksymy. Doszliśmy jednak do wniosku, że ma ona bardziej retoryczny niż prawny charakter.

Wydawało się nam, że pożyteczniejsze będzie podanie bardziej szczegółowych zasad, dotyczących tak podstawowych zasad państwa prawa, jak zagadnienie ciężaru dowodu w procesie czy też obecności oskarżonego/pozwanego (por. inskrypcje na kolumnach: 29, 68, 72, 74, 79, 83, 86) niż podawanie retorycznej paremii audiatur et altera pars.

Autorzy wyboru, umieszczając w projekcie inskrypcji na kolumnach Sądu Najwyższego takie paremie, jak: nostrum est iudicare secundum allegata et probata (kol. 62), ne quis absens puniatur (kol. 71), ne eat iudex ultra petita partium (kol. 74), ei incumbit probatio qui dicit, non qui negat (kol. 79), uważali, że wyrażą one równie dobrze jak oklepana maksyma audiatur et altera pars – tak ważną, we wszelkich rodzajach postępowania sądowego, zasadę wysłuchania obu stron”7. Następnie ponownie czytamy, że „maksyma audiatur et altera pars, mająca charakter retoryczny, jest wielokrotnie powoływana w literaturze nieprawniczej”8.

Retoryka czy prawo?

Szczerze powiedziawszy, jest pewien problem z „retorycznością” formuły audiatur et altera pars, o której pisze prof. Wołodkiewicz. Wertuję opasłe tomiszcze H. Lausberga zatytułowane „Retoryka literacka. Podstawy wiedzy o literaturze” i niezwykle trudno mi znaleźć jakąś figurę retoryczną, którą można by skojarzyć z omawianą paremią9.. Intencje profesora można jednak zrozumieć. Powiedzenie to tak ściśle wrosło w polski krajobraz kulturowy, że stało się wręcz przysłowiowe, a zakres jego oddziaływania dawno już wykroczył poza sferę li tylko prawa. Już w wydanej w 1892 r. „Księdze przysłów, sentencji i wyrazów łacińskich używanych przez pisarzów polskich” znalazło się następujące wyjaśnienie: „formuła prawa rzymskiego i zasada wyrokowania w jakiejkolwiek sprawie”10.

Zapewne dlatego również J. Bartoszewicz, w pracy „Krainy retoryczne: zapiski z podróży”, ujmuje ten problem następująco: „są tzw. toposy prawnicze, ustalające zasady prawodawstwa oraz wykonywania prawa. Zalicza się do nich maksymy, w znakomitej części pochodzące jeszcze z czasów rzymskich, jak audiatur et altera pars…”11. Podobnie J. Ziomek na kartach „Retoryki opisowej” twierdzi: „Stara rzymska zasada prawnicza: audiatur et altera pars, jest etosem obowiązującym sąd i dlatego właśnie – a nie mimo to – dopuszcza zwalczające się wzajemnie zeznania”12.

Na koniec dodajmy, że członkowie zespołu opracowującego zestaw łacińskich paremii prawniczych mających ozdobić kolumny siedziby Sądu Najwyższego (proszę mi wybaczyć, ale jako historyk sztuki mam duże opory przed nazywaniem tego budynku pałacem) nie byli pierwszymi, których trapiły wątpliwości odnośnie do charakteru omawianej formuły. Uważny czytelnik nie znajdzie również słowa na jej temat w znakomitym dziele P. Steina zatytułowanym „Regulae Iuris. From Juristic Rules to Legal Maxims”13.

Rzymska zasada?

Ks. prof. F. Longchamps de Bérier z kolei nie jest jedynym autorem piszącym o „rzymskiej zasadzie audiatur et altera pars”. „Gdy więc na próżno – wywodzi dostojny krakowsko-warszawski uczony – poszukiwać w starożytnych tekstach prawniczych samego sformułowania audiatur et altera pars, choćby na podstawie zacytowanego fragmentu [D. 48.17.1 pr. – M.J.]14 nie ma wątpliwości, że wyraża ono oryginalną rzymską treść – myśl w pełni obecną w prawie rzymskim”15.

W podobny sposób piszą na ten temat zarówno prawnicy, jak i „laicy”. Oto skromny przegląd, pominąwszy wymienione wyżej, dzieł wybranych metodą na chybił trafił: „Wstęp do prawoznawstwa” („prawnicy korzystają też z międzynarodowych formuł, które wypracowała już rzymska kultura prawna”)16, „Zarys prawa administracyjnego i nauki administracji” („stara zasada prawa rzymskiego”)17, „Klerk i diabeł. Literatura, ideologia, mity” („zasada prawa rzymskiego”)18, „Czas przeszły niedokonany” („zawsze młoda zasada prawa rzymskiego”)19, „Odnowiciel” („jak mówi rzymskie jeszcze prawo: audiatur…”)20. Wyliczankę tę można ciągnąć jeszcze bardzo długo. Większym wyważeniem odznacza się opinia W. Litewskiego: „obowiązek wysłuchania obu stron, co w czasach po-rzymskich ujęto w regułę: audiatur et altera pars21.

Na tle suchych na ogół uwag i dygresji swego rodzaju świeżością wyróżnia się głos niezwykle zasłużonego dla kultury polskiej tłumacza i literaturoznawcy K. Dedeciusa: „pamiętajmy o tym, że jedną z zasad prawa rzymskiego – a więc europejskiego – był kanon: audiatur et altera pars. Krytyk, pisarz i tłumacz polski początku wieku, Karol Irzykowski, polonista i germanista, przypomniał tę regułę europejskiej jurysprudencji w swoim aforyzmie: »A gdyby ustanowić święto wysłuchiwania cudzych argumentów?«”22. Bardzo dobry pomysł, nawiasem mówiąc.

Postrzeganie jednak powinności wysłuchania obu stron sporu przed wyrokiem jako zasadzie, która rzekomo miała obowiązywać już w Rzymie, co natychmiast kieruje uwagę czytelnika w kierunku dogmatycznych konstrukcji zasad współczesnych, może budzić pewne wątpliwości. Uwagi dotyczące relacji pomiędzy prawem, etyką i stosowaniem prawa zgłaszałem już, pisząc o korzeniach zasady domniemania niewinności23. Nie ukrywam zatem, że i w przypadku formuły audiatur et altera pars nie dostąpiłem łaski wiary w to, że wielcy Rzymianie postrzegali skazanie niewysłuchanego jako wyrok wydany z naruszeniem prawa, ergo formalnie nieważny, a nie jako zwykłą podłość, wyraz serwilizmu wobec władzy, świadectwo słabości charakteru oraz zawsze idące z tym wszystkim w parze: świadectwo braku przyzwoitości i sumienia sędziego.

Pierwsi Rzymianie?

Prof. W. Wołodkiewicz słusznie podnosi, że formuła audiatur et altera pars „jest wielokrotnie powoływana w literaturze nieprawniczej. Wspominają o niej: DemostenesDemokrytArystofanesPlutarchCiceroSeneka, Dzieje Apostolskie, św. AugustynGrzegorz z Nazjanzu24. Ma również rację, że kontekst wypowiedzi poszczególnych autorów nie zawsze zasługuje na dookreślenie go szlachetnym przymiotnikiem „prawniczy”. O co dokładnie chodzi? O formułę w sensie literalnym czy o pewien sposób postępowania, zgodnie z którym przed wydaniem wyroku godziło się wysłuchać obu wadzących się stron?

Źródła są naszymi sprzymierzeńcami i z reguły odpowiedzą na pytanie, które im zadamy. Wszystko zależy jednak od tego, jak będzie ono sformułowane. „Kiedy jakiś tekst staje się »święty« dla danej kultury – pisze U. Eco – zaczyna być poddawany procesowi podejrzliwej lektury, skutkiem czego dochodzi do niewątpliwych przerostów interpretacyjnych”25. Mechanizm jest niezwykle prosty. Chcemy odnaleźć ślady zasady audiatur et altera pars w Starym Testamencie? Proszę bardzo. Kiedy Mojżesz zszedł do ludu z góry Horeb, wśród bożych zaleceń nakazał rodakom również i to: „Wtedy też rozkazałem sędziom: Przesłuchujcie waszych braci i sprawiedliwie rozsądzajcie spory, jakie toczą między sobą lub z obcymi. W sądzeniu unikajcie stronniczości i tak samo wysłuchujcie małych i wielkich. Nie bójcie się nikogo, bo sąd należy do Boga”26. Mamy? Mamy.

Postawę Greków, a ściśle mówiąc: Ateńczyków, w tym zakresie najlepiej oddaje uwaga autorstwa J.M. Kelly’ego: „Brak jest również formalnej doktryny dotyczącej tychże zrozumiałych sposobów albo kryteriów sądowych, które rozstrzygałyby problem wagi dowodu lub tego, co dziś zwiemy sprawiedliwością naturalną (natural justice). Jednak treść najbardziej sławnego rysu naturalnej sprawiedliwości, jakim jest obowiązek wysłuchania obydwu stron sporu i dania oskarżonemu szansy na usprawiedliwienie się, była już w ogólny sposób przyjęta. Ateńska ­przysięga sędziowska (przypisywana przez Demostenesa Solonowi) zawierała przyrzeczenie wysłuchania zarówno oskarżyciela, jak i obrońcy27, a komediopisarz Arystofanes wydaje się oddawać powszechne poczucie, że obie strony sporu powinny być wysłuchane (choć w odpowiednim fragmencie opinia ta przeciwstawiona jest poglądowi, że nie jest to konieczne, gdy sprawa jest oczywista i »głośno krzyczy«28). Co prawda, u Arystofanesa i Eurypidesa są też fragmenty ukazujące zasadę wysłuchiwania obu stron raczej jako zalecenie mądrości niż sprawiedliwości29, jednak po zgromadzeniu wszystkich krytycznych odwołań do skazania bez procesu albo wysłuchania jest oczywiste, że istniało – w każdym razie wśród Ateńczyków – silne, a może nawet zorganizowane profesjonalne nastawienie popierające regularne, bezstronne postępowanie sądowe”30. Dodałbym do tego jeszcze może skromny fragmencik „Eumenid” Ajschylosa31 i basta! Należy jednak podkreślić, że czym innym jest „zorganizowane profesjonalne nastawienie popierające” ten czy inny sposób postępowania, czym innym zasada prawa sensu stricto w rozumieniu współczesnym. Moim skromnym zdaniem.

Powinność wysłuchania obu stron przed wydaniem wyroku postrzegali Rzymianie, podobnie jak Żydzi czy Grecy, jako pewien imperatyw etyczny. Zadziwiające, jak mało śladów na ten temat zachowało się w rzymskich źródłach. Owszem, we wzmiankowanej wyżej sztuce Seneki Młodszego „Medea” pojawia się zdanie: „Kto wydał wyrok, nie wysłuchawszy drugiej strony, choć orzekł sprawiedliwie, nie był sprawiedliwy32. Nie trzeba chyba jednak nikogo przekonywać, że rzymska przeróbka greckiej tragedii to słaby materiał do pracy dla dogmatyków. A. Wacke poszukuje podobnych śladów między innymi w takich utworach, jak „Udynienie boskiego Klaudiusza” czy „Historia rzymska” Ammiana Marcellina33. To też mało zachęcające źródła, zwłaszcza jeżeli weźmie się pod uwagę fakt, że obok mamy „pod ręką” dzieło Gajusza, kodeks teodozjański, całą kodyfikację Justyniana i wiele innych pomniejszych pomników prawa rzymskiego. Naturalnie szuka się i tam, ale to wróżenie z fusów.

Święty Augustyn, papieskie dewizy i niedoceniane ratusze

Dowodzenie oczywistości, czyli tego, że we wszystkich niemal epokach i we wszystkich kulturach obowiązywał zwyczaj wysłuchania stron przed wydaniem wyroku, mija się z celem. Dużo ciekawsze jest przeprowadzenie małego śledztwa, które pomogłoby ustalić, skąd literalnie wzięło się powiedzenie audiatur et altera pars i czemu zawdzięcza ono swoją spektakularną karierę na przestrzeni wieków.

Otóż po raz pierwszy fraza zbliżona do dzisiejszego kształtu omawianej formuły pojawiła się w traktacie świętego Augustyna „O dwóch duszach”. Audi partem alteram napisał Ojciec Kościoła i nie miało to bynajmniej nic wspólnego z wąsko czy szeroko pojmowanym prawem. Rozprawiając się z błędami doktryny sekty manichejczyków na temat ludzkiej duszy, uczony biskup zachęcił swoich adwersarzy do zapoznania się z twierdzeniami obozu przeciwnego34.

Według legendy frazę audiatur et altera pars miał wybrać na swoje zawołanie cesarz Lotar von SupplinburgA. Wacke wykazał jednak, że w pierwszej połowie XII w. cesarze rzymscy nie posługiwali się jeszcze ani dewizami, ani herbami35. Co innego papieże, którzy od czasów Leona IX przyjmowali dewizy, które miały wyznaczać kierunek ich przyszłych działań. Niewykluczone, że znalazła się wśród nich również formuła audiatur et altera pars.

Bardzo dobrze udokumentowane jest jej wykorzystywanie w praktyce sądów miejskich na terytorium cesarstwa niemieckiego. W ratuszu hanzeatyckiego miasta Münster, w tak zwanej Sali Pokoju, w której odbywały się posiedzenia sądowe, do dziś można podziwiać zawieszoną pod powałą masywną drewnianą tablicę, na której wyryto napis: Audiatur et altera pars. Podobnie w ratuszu w Hadze zawisł obraz barokowego artysty Jacoba de Wita przedstawiający otoczoną puttami alegorię sprawiedliwości. Pod przedstawieniem znalazła się maksyma: Audi et partem alteram. W innych ratuszach posługiwano się rodzimymi i mającymi przysłowiowy charakter mutacjami łacińskiej formuły. I tak w Norymberdze zawisło przysłowie: Eins manns rede ist eine halbe red, | Mann soll die teyl verhören bed (Słowo jednego człowieka to tylko połowa | należy wysłuchać obu), w Lubece: Beide part schal ein Richter horen und den ordel (Sędzia powinien wysłuchać obie strony, a potem wydać wyrok). J.W. Goethe wspomina, że podobne motto wisiało również w ratuszu we Frankfurcie nad Menem. W ratuszu w Bernie z kolei do sali sądowej można się było dostać dwoma drzwiami, nad którymi zawisły paremie: Iuste iudicate filii hominum (Sądźcie sprawiedliwie synowie człowieczy) oraz Audiatur et altera pars. Tymczasem w przepięknie dekorowanej sali posiedzeń sądowych ratusza lüneburskiego znalazła się, między innymi, zbliżona łacińska mądrość: Iudex debet esse pater pauperum et causa quam nescit diligentissime investigare (Sędzia powinien być ojcem ubogich i skrupulatnie rozpoznać sprawę, której nie zna)36.

Wszystkie wymienione wyżej mądrości lub, lepiej powiedziawszy: kanony procesowej etyki, przedostały do sądowej praktyki niemieckich miast nie via prawo Rzymian, ale dzięki recepcji konkretnych wartości wynikających z chrześcijanskiej teologii moralnej. Również w lubelskiej siedzibie Trybunału Koronnego sędziowie stale patrzyli na cytat z Biblii: Iustitias vestras iudicabo (Osądzę waszą sprawiedliwość)37, który miał im przypominać, że i oni kiedyś będą musieli wziąć udział w najważniejszym dla nich procesie. W postanowieniach IV soboru laterańskiego z 1215 r. znalazł się kanon zwany „sądem krwi”, zakazujący sądów bożych. Odtąd sędziowie sami, pomni na bezpieczeństwo własnej duszy, musieli tak prowadzić proces, by wydając niesprawiedliwy wyrok, nie ściągnąć na siebie wiecznego potępienia38. Przypominać miały im o tym z jednej strony umieszczone w widocznym miejscu mądrości zaczerpnięte z Biblii oraz nauki Kościoła, z drugiej zaś, nieodzowny element wyposażenia rajeckich sal sądowych: malowane sceny Sądu Ostatecznego. Niewysłuchanie którejś ze stron postrzegano zatem w pierwszej kolejności jako śmiertelny grzech, w dalszej zaś jako uchybienie natury proceduralnej. Kiedy zaś padało pytanie: „A któraż to zasada chrześcijańskiej moralności została przez to złamana?”, odpowiedź brzmiała: Audiatur et altera pars.

Ecclesia vivit lege Romana!

Pora na przykłady i zarazem drobną dygresję. Dziś do formuły audiatur et altera pars może odwoływać się każdy, a jej znaczenia oraz ścisłego związku z zasadami sprawiedliwego procesu, ­kontradyktoryjności, prawa do obrony czy równouprawnienia stron nie kwestionuje nikt. Jej funkcjonowanie na gruncie procedur sądowych państw zachodnich zbadał D. Asser39. Był jednak czas, i to wcale nie tak dawno, kiedy w naszym kraju nic nie było takie oczywiste. Ponieważ w dużej mierze dzięki działalności Kościoła formuła audiatur et altera pars zagościła w powszechnej świadomości, przykłady również będą „branżowe”.

Kardynał Stefan Wyszyński, zanim został biskupem, a następnie prymasem Polski, studiował prawo kanoniczne i świeckie na KUL-u. Tam po raz pierwszy, zapewne za sprawą ks. Henryka Insadow­skiego, poznał bliżej spuściznę prawną starożytnych Rzymian. Po latach, kiedy więziono go w Stoczku Warmińskim, pewny swoich racji niezłomnie domagał się od władz poszanowania praw, które gwarantowała mu Konstytucja PRL. 13.10.1953 r. pisał: „Ponieważ jestem w nowym położeniu, składam jeszcze raz swoje oświadczenie, protestując przeciw takiej formie więzienia mnie. Jest ono dokonane: 1. z pogwałceniem praw przysługujących obywatelom na podstawie Konstytucji, gdyż uwięziono mnie na podstawie jednostronnego zarządzenia Rządu; 2. pogwałcona została elementarna zasada wymiaru sprawiedliwości audiatur et altera pars40. Podobny motyw znalazł się w piśmie z 7.8.1955 r., wystosowanym w Prudniku: „Oświadczam, że art. 6 [Konstytucji – M.J.] też nie może mieć tu zastosowania, tym więcej, że nie przewiduje żadnych sankcji karnych, podczas gdy ja jestem dotknięty sankcjami karnymi, bez stwierdzenia winy, bez zachowania zasady: audiatur et altera pars, a więc zaocznie; stosowane są do mnie takie rygory, jakich nie stosuje się nawet do więźniów”41.

Omawianą zasadę dobrze zapamiętał następca Stefana Wyszyń­skiego na stanowisku prymasa – kardynał Józef Glemp. I on swego czasu studiował prawo kanoniczne i świeckie, ale na Papies­kim Uniwersytecie Laterańskim, gdzie doktoryzował się z prawa rzymskiego na podstawie napisanej po łacinie rozprawy „De conceptu fictionis iuris apud Romanos” (O koncepcji fikcji prawnej u Rzymian)42. W kazaniu wygłoszonym niedługo po zniesieniu stanu wojennego podkreślał natomiast: „Tymczasem po trzech latach słychać tylko głosy zwycięzców. Zwyciężony, skreślony z listy partner tamtych dni, zasługuje tylko na potępienie. Nie ma prawa ani możliwości powiedzieć nic na swoją obronę. [Oklaski]. Ale proszę wysłuchać spokojnie do końca… A jeśli coś powie, to zostanie wyśmiany: bo gdzież stanąć robociarzowi w szranki z zawodowym polemizatorem! Otóż… [Oklaski]. Otóż jednostronność publicznego osądu – a starożytni Rzymia­nie mówili – audiatur et altera pars – jest ową nieprawidłowością etyczną i wywołuje przykre nieraz reakcje, jak niegrzeczne gwizdy i krzyki”43.

Podsumowanie

Dyskusja na temat tego, czy powiedzenie audiatur et altera pars ma charakter prawniczy, retoryczny i czy jest dziś otaczane należytą atencją, przywodzi na myśl spór górali o piękną Kasię i radę, której udzielił im podmiot liryczny. I ja chcę powiedzieć: nie ma o co kruszyć kopii. Ważne, że zasada, powiedzenie, formuła czy co tam jeszcze po upływie tylu wieków wciąż jest z nami. Trudno znaleźć polemikę czy spór, nieważne czego dotyczący, w którym wadzące się strony nie licytowały się mutacją rady udzielonej kiedyś przez św. Augustyna manichejskim sekciarzom.

Pragnę również asekuracyjnie zaznaczyć, że zabierając głos w dyskusji, nie zamierzałem pchać paluchów między drzwi, niegrzecznie wtrącać się do uczonej polemiki „starszych” czy (broń mnie Boże!) podważać czyjkolwiek autorytet. Chciałem raczej zająć takie samo stanowisko, jakie zajął roztropny rabin w starym dowcipie o dwóch zwaśnionych stronach. Otóż po wysłuchaniu jednej z nich mędrzec rzekł: „Masz rację”, kiedy zaś druga przedstawiła mu własny punkt widzenia, z tym samym niezmąconym spokojem zawyrokował: „Ty też masz rację”. Wtedy żona rabina, zirytowana zachowawczą, w jej opinii, postawą męża, poczęła jazgotać i czynić mu wymówki. „I ty też masz rację” – podsumował rabin.

Dr Maciej Jońca – Doktor nauk prawnych, historyk sztuki, adiunkt w Katedrze Prawa Rzymskie­go KUL.

1   J. Domański, Użytkownicy i badacze dziedzictwa antycznego, czyli o różnicy między humanizmem i humanistyką, Lublin 2006, s. 23.

2   F. Longchamps de Bérier, Audiatur et altera pars. Szkic o brakującej kolumnie Pałacu Sprawiedliwości, [w]: W. Uruszczak, P. Święcicka, A. Kremer, Leges sapere. Studia i prace dedykowane prof. Januszowi Sondlowi w 50. rocznicę pracy naukowej, Kraków 2008, s. 271–283.

3   Zob. W. Wołodkiewicz, Regulae iuris. Łacińskie inskrypcje na kolumnach Sądu Najwyższego Rzeczypospolitej Polskiej, Warszawa 2006.

4   F. Longchamps de Bérier, op. cit., s. 278.

5   A. Wacke, Audiatur et altera pars. Zum rechtlichen Gehor im romischen Zivil- und
Strafprozess, [w:] M.J. Schermaier, Z. Vegh, Ars Boni et Aequi. Festschrift fur Wolfgang Waldstein zum 65. Geburtstag, Stuttgart 1993, s. 375–76.

6   Act. Ap. 25.16.

7   W. Wołodkiewicz, Europa i prawo rzymskie. Szkice z europejskiej kultury prawnej, Warszawa 2009, s. 397.

8   Ibidem, s. 298.

9   Por. H. Lausberg, Retoryka literacka. Podstawy wiedzy o literaturze, przeł. A. Gorz­kowski, Bydgoszcz 2002.

10 L. Czapliński, Księga przysłów, sentencji i wyrazów łacińskich używanych przez pisa­rzów polskich, Warszawa 1892, s. 48.

11 J. Bartoszewicz, Krainy retoryczne: zapiski z podróży, Wrocław 2008, s. 134.

12 J. Ziomek, Retoryka opisowa, Wrocław 1990, s. 296.

13 Por. P. Stein, Regulae Iuris. From Juristic Rules to Legal Maxims, Edinburgh 1966.

14 D. 48.17.1 pr.: „I to prawo stosujemy, aby nieobecni nie byli skazywani, jest bowiem sprzeczne z zasadą słuszności skazanie kogoś bez wysłuchania, czego dotyczy sprawa”.

15 F. Longchamps de Bérier, op. cit., s. 275.

16 T. Stawecki, P. Winczorek, Wstęp do prawoznawstwa. Skrypt dla studentów I roku Wydziału Prawa i Administracji Uniwersytetu Warszawskiego, Warszawa 1993, s. 35.

17 Z. Rybicki, Zarys prawa administracyjnego i nauki administracji, Warszawa 1988, s. 100.

18 J. Prokop, Klerk i diabeł. Literatura, ideologia, mity, Kraków 1999, s. 125.

19 J. Stambrowski, Czas przeszły niedokonany, Londyn 1980, s. 19.

20 K. Bunsch, Odnowiciel, Kraków, s. 57.

21 W. Litewski, Rzymski proces cywilny, Kraków 1988, s. 60.

22 K. Dedecius, Kraków – Niemcy – Europa, [w:] Z. Baran, A. de Vincenz, Kraków – dialog tradycji, Kraków 1991, s. 61.

23 Zob. M. Jońca, Prawo rzymskie. Marginalia, Lublin 2012, s. 42–48.

24 W. Wołodkiewicz, op. cit., s. 398.

25 U. Eco, Nadinterpretowanie tekstów, [w:] S. Collini (red.), Interpretacja i nadinterpretacja, przeł.T. Bieroń, Kraków 2008, s. 59.

26 Deut. 1.16–18.

27 Dem. Tim. 149–151.

28 Aristph. sphek. 919 n.

29 Por. J.M. Kelly, Audi Alteram Partem, Natural Law Forum 9 (1964), s. 104–105.

30 J.M. Kelly, Historia zachodniej teorii prawa, Kraków 2006, s. 51–52.

31 Aesch. Eum. 431, 435.

32 Sen. Med. 194.

33 A. Wacke, op. cit., s. 375–376.

34 August. de duab. anim. 22.

35 A. Wacke, op. cit., s. 372.

36 Por. Hiob. 29.

37 Por. Ps. 75.2.

38 Zob. J.Q. Whitman, The Origins of Reasonable Doubt. Theological Roots of the Criminal Trial, New Haven – London 2008.

39 D. Asser, Audi et alteram partem: a limit to judicial activity, [w:] A.D.E. Lewis, D.J. Ibbetson, The Roman Law Tradition, red. Cambridge 1994, s. 209–223.

40 P. Raina, Kardynał Wyszyński, t. II, Losy więzienne, Warszawa 1993, s. 123.

41 Ibidem, s. 151.

42 Zob. J. Glemp, De conceptu fictionis iuris apud Romanos, Roma 1974.

43 J. Glemp, Kościół na drogach Ojczyzny: wybór kazań i homilii z lat 1982–1985, Poznań 1985, s. 131.