Aktualności

Egzamin wstępny na aplikację – 6 rad, jak się uczyć i nie zwariować

Emilia Rucińska-Sech – adwokat, Izba Adwokacka w Warszawie.

Ukończenie studiów na kierunku prawo jest wyzwaniem, ale tak naprawdę „zabawa” zaczyna się dopiero po obronie pracy magisterskiej. Pojawiają się pytania: Przystąpić we wrześniu do egzaminu wstępnego na aplikację czy nie? Jaką aplikację wybrać? Zdawać od razu po ukończeniu studiów czy zrobić sobie przerwę w nauce? I kolejne: Jak poradzić sobie z nauką ponad 50 ustaw? Z jakich pomocy korzystać? Kiedy zacząć się uczyć? Jak się uczyć efektywnie? O ile na pierwsze trzy pytania każdy musi odpowiedzieć sobie sam, to przy kolejnych postaram się pomóc. Oczywiście nie ma jednej drogi, jednego sposobu, dzielę się tym, co mi pomogło. Wybierzcie z tego opracowania to, co może być przydatne dla Was.

Po pierwsze spokój, dobry humor i plan

Od 2006 r. organizacja egzaminów wstępnych na aplikacje pozostaje w kompetencji Ministra Sprawiedliwości. Egzamin na aplikacje adwokacką i radcowską polega na rozwiązaniu testu składającego się z zestawu 150 (wcześniej 250) pytań zawierających po trzy propozycje odpowiedzi, z których tylko jedna jest prawidłowa. Pozytywny wynik uzyskuje kandydat, który odpowie prawidłowo na minimum 100 pytań testowych. Test na aplikacje adwokacką i radcowską jest jednakowy, co gwarantuje ten sam poziom trudności w skali całego kraju.

Nie później niż 90 dni przed terminem egzaminu wstępnego przewodniczący zespołu do przygotowania pytań testowych podaje do publicznej wiadomości na stronie internetowej Ministerstwa Sprawiedliwości oraz w Biuletynie Informacji Publicznej wykaz aktów prawnych, które stanowią podstawę pytań testowych. Zwykle lista pojawia się już w marcu. Wyznacza ona ramy nauki zdającego, więc od niej należałoby zacząć.

Warto wskazane ustawy pogrupować w bloki tematyczne i zacząć od najistotniejszych. Jak poznać, które są ważniejsze? Najwygodniej będzie się zapoznać ze statystykami, które na swojej stronie internetowej publikuje Ministerstwo Sprawiedliwości. Bardzo szczegółowe zestawienia można znaleźć również w zestawie testów autorstwa Mariusza Stepaniuka. Pozwoli to zorientować się uczącemu, na które ustawy powinien zwrócić szczególną uwagę, a którym może poświęcić mniej czasu.

Jak wynika ze statystyk, znakomita część pytań dotyczy prawa cywilnego, następnie karnego, handlowego, konstytucyjnego i administracyjnego.

„Wrogami” zdających są ogrom informacji do przyswojenia i czas, dlatego potrzebny jest plan – kalendarz ‒ zgodnie z którym będzie się powtarzać materiał, rezerwując np. ostatnie 2 tygodnie przed egzaminem na intensywną powtórkę i robienie już tylko testów. Taki plan najlepiej realizować z marginesem czasowym, tak żeby zapewnić sobie możliwość wnikliwej nauki. Może się bowiem okazać, że nie ma czasu na wracanie do pewnych kwestii.

Spotyka się na różnych forach opinie, że 6 miesięcy nauki daje możliwość zapoznania się z całością materiału i zdania egzaminu, 4 miesiące to standard naukowy, natomiast 2 miesiące to prawdziwy runmageddon. Ja zmieściłam się w „standardzie”, dzięki czemu zapoznałam się z prawie wszystkimi ustawami objętymi wykazem. Był to intensywny czas i zdaje się optymalny; obawiam się, że znaczne wydłużanie nauki nie działa na korzyść uczącego się, jednak presja czasu działa mobilizująco. Natomiast zbyt krótki czas, w moim przypadku, działa paraliżująco.

Do ciekawostek, które znajdziecie jeszcze na stronie internetowej Ministerstwa Sprawiedliwości, należą również pytania, które okazały się najtrudniejsze i najłatwiejsze.

Ponad 80% zdających nie poradziło sobie z następującym pytaniem: „Zgodnie z Traktatem o funkcjonowaniu UE, jeżeli członek Komisji Europejskiej nie spełnia już warunków koniecznych do wykonywania swych funkcji lub dopuścił się poważnego uchybienia, na wniosek Komisji Europejskiej może go zdymisjonować: a) Parlament Europejski, b) Trybunał Sprawiedliwości, c) Rada Europejska”. Odpowiedź znajdziecie w art. 247 Traktatu o funkcjonowaniu UE.

Natomiast prawie wszyscy wiedzieli, że zgodnie z ustawą o prawach konsumenta konsument nie może zrzec się praw przyznanych mu w tej ustawie.

Po drugie niezbędnik uczącego się

Rynek wydawniczy publikacji przygotowujących do egzaminów wstępnych na aplikacje jest bogaty, zapewne każdy znajdzie coś dla siebie. Na pewno podstawowym źródłem informacji kandydata powinny być teksty ustaw. Warto je mieć już na początku nauki, żeby chociażby objętościowo mieć wyobrażenie, na co się porywamy, i pamiętać, żeby uwzględniały wszystkie zmiany, które należy kontrolować do dnia egzaminu.

Poddaję pod rozwagę szkolenia, kursy przygotowujące do egzaminu wstępnego na aplikacje, szczególnie atrakcyjne dla tych, którzy lubią uczyć się w grupie czy mieli długą przerwę w nauce. Czasami samodzielnie nie jesteśmy w stanie zauważyć ważnych – z punktu widzenia egzaminacyjnego – informacji, bywa też, że są to zagadnienia, zdawałoby się, oczywiste, ale może się okazać, że opacznie przez nas rozumiane, albo które zwyczajnie umknęły przy tak dużej liczbie ustaw. Łatwiej i przyjemniej uporać się z tym w grupie. Poza tym cykliczność spotkań szkoleniowych niejako wymusza systematyczność i porządkuje zdobyte informacje.

Testy, testy i jeszcze raz testy powinny towarzyszyć uczącemu się przez cały etap przygotowań. Do wyboru mamy na rynku kilka bardzo dobrych serwisów czy publikacji printowych. Warto wprowadzić sobie rytuał ich rozwiązywania, np. w drodze do pracy.

Po trzecie repetitio est mater studiorum

W natłoku różnych obowiązków trudno wygospodarować czas na naukę. Dlatego – paradoksalnie – ci zapracowani powinni zacząć się uczyć dużo wcześniej, ponieważ łatwiej wygospodarować godzinę dziennie przez kilka miesięcy niż kilka godzin dziennie przez kilka tygodni. Niby oczywiste, ale warto się nad tym zastanowić i to praktykować.

Innym argumentem przemawiającym za tym, żeby nie zostawiać nauki na ostatnią chwilę, jest fakt, że informacje, które powtórzymy sobie kilka razy, do których wrócimy, zapamiętamy na dłużej. Dlatego warto praktykować, w miarę możliwości, przeplatanie nauki nowych zagadnień powtarzaniem tego, czego nauczyliśmy się wcześniej, np. robiąc testy.

Po czwarte formalności

Szczegółowe informacje zawsze pojawiają się na stronie Ministerstwa Sprawiedliwości. Przede wszystkim należy wpłacić należność za egzamin wstępny (w wysokości ok. 1000 zł) – nie będzie odwrotu od podjętej decyzji. Następnie trzeba złożyć (osobiście lub listem poleconym za potwierdzeniem odbioru) zgłoszenie o przystąpieniu do egzaminu wstępnego wraz z wymaganymi dokumentami w zakreślonym terminie (uwaga – termin nie podlega przywróceniu). Informacja zwrotna będzie zawierała termin egzaminu, godzinę, miejsce i ogólne informacje o tym, jak ten egzamin przebiega. Koniecznie trzeba zabrać dowód osobisty.

Po piąte pamiętajcie o odpoczynku

Jeśli zaplanujecie naukę np. od maja czy czerwca – wersja first minute ‒ to energii może nie starczyć do jesieni. Warto rozsądnie gospodarować swoimi siłami. Szczególnie, że większość z Was będzie godziła przez ten okres pracę zawodową i życie rodzinne z nauką, co jest nie lada wyzwaniem, gdy doba ma tylko 24 godziny. Również ci, którzy wybiorą opcję nauki intensywnej last minute, muszą zadbać o formę psychiczną i fizyczną.
Ci pierwsi powinni zaplanować urlop – kilka dni zupełnie bez nauki ‒ ci drudzy postawić na suplementy diety.
Bezpośrednio przed egzaminem już chyba nie warto czytać czy wzajemnie się odpytywać, lepiej zebrać myśli, uspokoić się, tak żeby logicznie myśleć na egzaminie.

Po szóste festina lente, czyli śpiesz się powoli

W końcu nadejdzie TA sobota. Podejrzewam, że będziecie już bardzo zmęczeni i Waszym największym marzeniem będzie, żeby mieć egzamin za sobą.

Ważna sprawa ‒ ubierzcie się wygodnie. Chyba najbardziej z egzaminu pamiętam to, że sala, w której zdawałam, była ogromna i było mnóstwo ludzi – pewnie z kilkaset osób. Po chwili zrobiło się bardzo gorąco, klimatyzacji brak, a ja nie mogłam zdjąć marynarki, ponieważ koszulkę pod nią miałam popisaną krzepiącymi hasłami – wyrazami solidarności ze mną w tym dniu moich przyjaciół J.

Obowiązkowo zjedzcie wartościowe śniadanie. To będzie długi dzień. Przyjedziecie wcześnie, potem formalności i nareszcie sam egzamin, czyli 4-5 godzin dużego zapotrzebowania energetycznego.

Przygotujcie sobie kilka długopisów, chusteczki higieniczne, dowód osobisty i napój, choć na stole każdy będzie prawdopodobnie miał postawioną butelkę z wodą i plastikowy kubek.

Zostawcie wyłączone telefony w torebkach czy w autach, a jeśli wnieśliście je na salę – oddajcie je na prośbę członków komisji, na czas egzaminu, do przechowania. Niestety na moim egzaminie tych wezwań było kilka, za każdym razem telefony oddawała spora grupa zdających, a można było oddać je za pierwszym wezwaniem, bez niepotrzebnej zwłoki.

I najważniejsze: rozsądnie gospodarujcie czasem. Rzeczywistość egzaminacyjna różni się od rozwiązywania testów online w domowym zaciszu.

Dostaniecie arkusz egzaminacyjny i kartę odpowiedzi. Odpowiedzi na tej karcie nie można poprawiać. Już czytając pytania po raz pierwszy, warto robić to na tyle wnikliwie, żeby udzielić odpowiedzi na pytania dotyczące materii, którą znacie. Przy pozostałych stawiamy znak zapytania. Następnie tzw. pewniaki przenosimy na kartę odpowiedzi. Kolejne podejście – pytania, przy których mamy wątpliwości. Często sprawdza się zasada, że pierwsze skojarzenie jest trafne, więc warto na nim polegać, jeśli na podstawie znanych Wam regulacji prawnych i zasad ogólnych nie jesteście w stanie ustalić najbardziej prawdopodobnej odpowiedzi. I ostateczność – ulubiona wyliczanka, zawsze jest 33,333% szansy. I ponownie przenosimy odpowiedzi na kartę. Dzięki takiemu podwójnemu podejściu do przenoszenia odpowiedzi można nieco zminimalizować ryzyko, że w którymś punkcie – w najgorszym przypadku na początku – zostanie pomylone okienko odpowiedzi i cały wysiłek pójdzie na marne. Niektórzy używają do wypełnienia karty ołówka i poprawiają na samym końcu odpowiedzi długopisem. Inni zabierają ze sobą linijki i odznaczają sobie okienka, które jak szalone dwoją się i troją, wodząc zmęczony wzrok zdających na pokuszenie.

Pamiętajcie, proszę, że niezdany egzamin to nie koniec świata.

Przede wszystkim zawsze można spróbować za rok. Bogatsi o wiedzę, którą posiądziecie, o doświadczenia praktyczne z samego przebiegu egzaminu na pewno skuteczniej poradzicie sobie w przyszłości. Wspaniały polski aktor Janusz Gajos dopiero za czwartym razem zdał egzamin do szkoły filmowej. Życzę wytrwałości i konsekwencji, sukces ma wtedy zdecydowanie wytrawniejszy smak.

Należy również pamiętać, że istnieje pozaaplikacyjna ścieżka dostępu do zawodu adwokata czy radcy prawnego. Prawo o adwokaturze w art. 66 ust. 1 zwalnia z wymogu odbycia aplikacji adwokackiej i złożenia egzaminu adwokackiego w enumeratywnie wymienionych przypadkach np. doktorów habilitowanych nauk prawnych czy osoby, które zajmowały stanowisko asesora sądowego przez okres co najmniej 2 lat. W ust. 2 natomiast wymieniono osoby, które bez odbycia aplikacji adwokackiej mogą przystąpić do egzaminu adwokackiego zawodowego. Analogiczne regulacje zawiera ustawa o radcach prawnych.

Zaoszczędzicie. Argument trochę z przymrużeniem oka, ale warto pamiętać, że szkolenie na aplikacji nie jest bezpłatną przyjemnością. Oprócz opłaty za szkolenie w wysokości rzędu 5000 zł za rok szkoleniowy aplikant zobowiązany jest również do ponoszenia comiesięcznej składki członkowskiej.

Jeśli jednak Waszym marzeniem jest wykonywanie zawodu adwokata czy radcy prawnego, nie pozwólcie, żeby egzamin wstępny był przeszkodą w jego realizacji. To tylko egzamin. 2 godziny. 150 pytań. Wystarczy 100 prawidłowych odpowiedzi. Przygotowani i spokojni osiągniecie cel. Powodzenia.