Felietony

Per aspera ad astra

Tekst pochodzi z numeru: 11 (155) listopad 2014

Dr hab. Maciej Jońca

Dziś na prawie rzymskim trudno zarobić. Kiedyś było inaczej. Prawo rzymskie stanowiło podstawę wykształcenia każdego młodzieńca pragnącego w przyszłości uchodzić za człowieka wykształconego. Studiujący za granicą młodzi polscy nobilowie zgłębiali więc tajemnice antycznego ius Romanum, a ich rodziny nie skąpiły grosza na tego rodzaju edukację. Jan Zamoyski (1542–1605) uwieńczył swoje studia w Padwie rozprawą „O senacie rzymskim księgi dwie”, w której doszukiwał się paraleli pomiędzy ustrojem republiki rzymskiej a Korony Polskiej. „A czymże jest – pyta retorycznie Stanisław Mackiewicz (1896–1966) – polskie siedemnastowiecze, jeśli nie marzeniem o starożytnym Rzymie? Polacy siedemnastego wieku chcieli być Rzymianami”1. Tudno więc się dziwić, że zapał w kierunku nauki prawa rzymskiego przejawiali również trzej młodzi Radziwiłłowie: Jan Jerzy (1588–1625), Albrycht Władysław (1589–1636) oraz Krzysztof Mikołaj (1590–1607). Nauka ius Romanum dała im okazję do poznania człowieka, który dokonał rewolucji na polu badań nieba.

Synowie „Sierotki”

Radziwiłłowie, jeden z najznakomitszych litewskich rodów, wywodzą swój początek od Lizdejki, pogańskiego kapłana, który miał wytłumaczyć księciu Giedyminowi sen o żelaznym wilku, co z kolei przełożyło się na założenie Wilna. Początek politycznej potęgi rodziny datuje się jednak na wiek szesnasty. Za jej twórców słusznie uchodzą Mikołaj Radziwiłł Czarny (1515–1565) orazMikołaj Radziwiłł Rudy (1512–1584). Wpływy udało się umocnić przez małżeństwo siostry tego ostatniego, Barbary (ok. 1520–1551), z królem Zygmuntem Augustem (1520–1572). W roku 1547, rzecz bez precedensu, obaj Radziwiłłowie uzyskali z rąk cesarza Karola V (1500–1588) dziedziczne tytuły książąt cesarstwa rzymskiego narodu niemieckiego.

Synem Mikołaja Czarnego był Mikołaj zwany Sierotką (1549–1616). Onże, pomny znaczenia swego rodu, zapragnął dla swoich synów światowego obycia i gruntownego wykształcenia. Koszty nie grały roli. Od 1364 r. działała na ziemiach polskich Akademia Krakowska znana dziś pod nazwą Uniwersytetu Jagiellońskiego. Przyznać trzeba jednak, że w XVII w. nie cieszyła się ona wśród naszych rodaków, zwłaszcza tych pochodzących z najznakomitszych polskich rodów, zbyt wielką estymą. Arystokraci polscy woleli kształcić swoje dzieci za granicą. Kwintesencją takiej postawy jest Admonitorium – program wychowawczy ułożony osobiście przez Radziwiłła Sierotkę. Autor pomieścił w nim wytyczne związane z ułożeniem synów oraz powierzonych jego opiece krewniaków. Co ciekawe, dokument nie miał charakteru aktu narzuconego odgórnie. Zainteresowani podpisali go bowiem, kiedy doszli „do rozumu i wieku”. Sierotka pragnął zapewnić swoim potomkom „wychowanie uczciwe, stanowi swojemu przystojne i ojczyźnie swej przystojne i godne”. W tym celu mieli oni pobierać nauki w „jakiej niemieckiej katolickiej akademii”2.

Wybór padł na kolegium jezuickie w Augsburgu, dokąd młodzi RadziwiłłowieJan Jerzy,Albrycht Władysław oraz Krzysztof Mikołaj – dotarli 5.3.1604 r. Paniczom towarzyszył naturalnie orszak sług. Miłym gestem ze strony społeczności Augsburga było uroczyste powitanie, jakie zgotowano przybyszom. Oto bowiem dwaj burmistrzowie w towarzystwie syndyka czekali na nich u bram miejskich, po czym uraczyli przybyłych gości … rybami i solą, a zatem w standardowy sposób, w jaki w Augsburgu witano książąt Rzeszy. Młodzi Radziwiłłowie wraz ze służbą zamieszkali w wygodnym, specjalnie na ich potrzeby wynajętym domu.

Poza pobieraniem nauk w miejscowym jezuickim kolegium synowie Sierotki korzystali z usług prywatnych korepetytorów, zwłaszcza w zakresie nauki łaciny i niemieckiego. Zdobyte umiejętności były weryfikowane niemal natychmiast – jeszcze tego samego bądź następnego dnia. Przy obiedzie bowiem mówiono tylko po łacinie, tymczasem przy kolacji można się był posługiwać jedynie językiem niemieckim. Niezależnie od tego do stałych zajęć „pozakolegialnych” należała nauka gry na lutni oraz szermierki. W 1605 r. młodzi ludzie zakończyli naukę retoryki i poważnie zastanawiali się nad wyjazdem z miasta.

Ponieważ Jan Jerzy oraz Albrycht Władysław myśleli, by w przyszłości studiować prawo, rozpoczęto poszukiwania korepetytora, który mógłby ich wprowadzić w rudymenty tej dyscypliny. Całość operacji z daleka koordynował i finansował Sierotka. Wybór padł na „licencjata prawJana Bayera”, który miał wprowadzić młodych polskich nobilów w tajniki antycznego ius Romanum. Sierotka, który swego czasu również studiował w Niemczech, miał kontakt z prawem rzymskim. W liście z 5.1.1564 r. jego ojciec, Mikołaj Czarny, zalecał mu lekturę „Instytucji”Justyniana, upatrując w niej podstawę dla dalszego zgłębiania prawniczych mądrości starożytnych Rzymian. Po latach Sierotka ten sam program przewidział dla swoich synów. Nie był to przypadek.

„Ustrój polski – zauważa Stanisław Mackiewicz – opierał się na łacinie, na rozczytywaniu się wCyceronie, na rzymskiej obronie wolności człowieka. Wydawało się to tak słuszne, jak retorycznie brzmiało pięknie”3.

Łacinę młodzi Radziwiłłowie znali już nieźle. Przyszła pora na prawo rzymskie.

Korepetytora życiorys (nie)typowy

Korepetytor Radziwiłłów, Jan Bayer (1572–1625), przyszedł na świat w bawarskim miasteczku Rain. Edukację rozpoczął w miejscowej szkole, w której językiem prowadzenia zajęć była łacina. Naukę kontynuował w Augsburgu, po czym w 1592 r. rozpoczął studia prawnicze i filozoficzne na uniwersytecie w Ingolstadt. Pod koniec XVI w. pożegnał się z uczelnią, uzyskawszy wprzódy tytuł „licencjata praw”. Osiedlił się w Augsburgu, gdzie rozpoczął praktykę adwokacką. Od 1612 r. świadczył usługi prawne na rzecz miejscowej rady miasta.

Nic wielkiego, można powiedzieć. Takich jak Bayer było wówczas w cesarstwie niemieckim tysiące. Prawnicy z wykształceniem uniwersyteckim, prowadzący skromną kancelarię gdzieś daleko od stolicy. Bayer jednak w istotny sposób zdołał się wyróżnić spośród kolegów po fachu. W wolnych chwilach poświęcał się matematyce, archeologii oraz astronomii. Podczas krótkiego pobytu w Rzymie, zamiast peregrynować po niezliczonych kościołach, z entuzjazmem wziął udział w wykopalistach archeologicznych prowadzonych przy Via Nomentana. Odkopany materiał opracował, sporządzając serię szkiców.

Licencjat praw Bayer stosunkowo wcześnie zakończył akademicką przygodę z jurysprudencją. Trudno więc szukać jego nazwiska w leksykonach wielkich europejskich prawników. Jego biogram znajduje się za to w każdym biograficznym opracowaniu poświęconym astronomom. Wszystko za sprawą dzieła zatytułowanego „Uranometria”, a właściwie „Uranometria: omnium asterismorum continens schemata, nova methodo delineata, aereis laminis Expressa”, czyli „Uranometria: zawierająca wizerunki wszystkich konstelacji, wytyczona nową metodą, wyryta na miedzianych matrycach”.

Jest to pierwsze dzieło, które objęło swoim zasięgiem całą sferę niebieską. Swoją znakomitą syntezę znalazły w nim rozległe zainteresowania i umiejętności Bayera. Tytuł nawiązuje do Uranii – greckiej bogini niebios – i oznacza pomiar nieba. Na pięćdziesięciu jeden sporych rozmiarów kartach ukazano poszczególne konstelacje gwiezdne. Do znanych już antycznemu astronomowi Ptolemeuszowi czterdziestu ośmiu Bayer dodał następne. Na jednej z kart zmieścił dwanaście nieznanych Ptolemeuszowi konstelacji nieba południowego. Dwie kolejne przedstawiają planisfery z opisami Synopsis coeli superioris borea (Przegląd półkuli północnej) oraz Synopsis coeli inferioris austrina (Przegląd półkuli południowej).

Ponadto augsburski prawnik wprowadził własny system oznaczania gwiazd, przyporządkowując każdej z nich literę z greckiego alfabetu. Największa oznaczana była jako alfa, kolejna jako beta i tak dalej.

Każda z zaprezentowanych konstelacji poza dokładnym zaznaczeniem położenia poszczególnych gwiazd wyobrażona została w formie figuralnej bądź przedmiotowej. Przedstawienia te stanowią przykład najwyższego kunsztu ilustracyjnego. Wiele z nich cechuje się oryginalnością na tle tego, co tworzono dotychczas. Księga Bayera budzi uwagę również z innego powodu. Otóż nie jest to zbiór połączonych tematycznie ilustracji, ale pierwszy dokładny atlas nieba w nowoczesnym tego słowa znaczeniu.

Prawo rzymskie nad matematyką

„Uranometria” przyniosła Bayerowi sławę, ale nie rozwiązała wszelkich bolączek związanych z codzienną egzystencją. To zresztą zjawisko normalne i ponadczasowe. Kiedy więc nadarzyła się okazja, by podreperować domowy budżet, admirator ciał niebieskich nie zastanawiał się długo i dał się „zakontraktować” do nauczania młodych Radziwiłłów prawa rzymskiego oraz matematyki. Układ był zadowalający dla obu stron. Korepetytor miał bowiem zarabiać miesięcznie 16 florenów.

Trzeba przyznać, że wybrano dosyć osobliwą formę przekazywania wiedzy. Otóż codziennie od godziny siódmej do ósmej augsburski prawnik miał czytać młodym ludziom „Instytucje”Justyniana. Następnie po południu, od godziny drugiej do trzeciej, nauczał ich matematyki, opierając się na podręczniku średniowiecznego uczonego Jana de Sacrobosco (ok. 1195–1256). Usłyszawszy o tym, Sierotka nie był zachwycony. Żaden z jego synów nie kształcił się przecież na geometrę. Radziwiłłów stać było na to, by w dowolnym miejscu i czasie zatrudnić najlepszych specjalistów. Geometria zaś nieodmiennie kojarzyła się Sierotce z pomiarami gruntów. Pragnął, by jego synowie, młodzi pani­cze, nabrali umiejętności bardziej… praktycznych. Prawo rzymskie – owszem, ale matematyka?

Podobnego zdania był mentor młodych ludzi i zarazem ich nauczyciel łaciny, jezuita Melchior Dicius (1554–1629). Mając poparcie ojca chłopców, postanowił wpłynąć na ich korepetytora. Ustalono, że do końca sierpnia 1605 r. Bayer zapozna młodych Radziwiłłów jedynie z najważniejszymi zagadnieniami matematycznymi, a czas dotąd zarezerwowany na matematykę wypełni lektura justyniańskich „Instytucji”.

Niestety wielka polityka przeszkodziła Bayerowi w „komercjalizacji wiedzy” na dłuższą metę. W grudniu 1605 r. przebywający w Polsce Maksymilian I Bawarski (1573–1651) wezwał go na swój dwór. Odmowa nie wchodziła w grę, przeto Melchior Dicius musiał znaleźć kogoś innego, kto dokończyłby lekturę justyniańskiego podręcznika. Pracy nie było wiele. Bayer rozpoczął już czwartą i ostatnią księgę. Jego następca, niestety nieznany z imienia i nazwiska, zakończył lekturę 1.2.1606 r.

Przygoda młodych Radziwiłłów z prawem rzymskim nie zakończyła się jednak. W czerwcu tegoż roku bracia wyruszyli do Włoch. 30 czerwca dotarli do Mediolanu, po czym skierowali się do Bolonii – matecznika badań nad prawem rzymskim. Tu jeden z nich, Krzysztof Mikołaj, uczęszczał do nieznanego z nazwiska profesora na korepetycje, które miały pogłębić jego znajomość „Instytucji”. Jego miejscowy mentor zachęcał go, by brał udział w zajęciach z logiki, pozostawiając decyzję ewentualnego udziału w wykładach z prawa Radziwiłłowi Sierotce. Znając nastawienie tego ostatniego, można zakładać, że ojcowska opinia była w tej materii przychylna. Słabe zdrowie nie pozwoliło młodzieńcowi na praktyczne wykorzystanie zdobytej wiedzy. 4.5.1607 r. Krzysztof Mikołaj zmarł. Jego bracia w lipcu tego samego roku powrócili na Litwę. Niemniej Jan Jerzy miał jeszcze powrócić do Włoch. Zachowała się datowana na koniec 1621 r. metryka nacji polskiej na uniwersytecie w Padwie, w której widnieją jego personalia. Tymczasem 10.10.1625 r. wpisał się do studenckiej metryki uniwersytetu w Bolonii. Był już wówczas dojrzałym mężczyzną, więc trudno się dziwić, że inne to już było studiowanie. Wkrótce zresztą powody natury rodzinnej ściągnęły go z powrotem na Litwę. Albrycht Stanisław powrócił do Włoch jako ochmistrz królewicza Władysława Wazy podczas jego podróży po Italii w latach 1624–1625. Na studia nie było już czasu. Niemniej wiedzę prawniczą nabytą wcześniej miał okazję spożytkować, pełniąc funkcję podkanclerzego, a następnie kanclerza wielkiego litewskiego.

Epilog

Dzięki „Uranometrii” Bayer wywalczył sobie poczesne miejsce w panteonie uczonych. System oznaczania gwiazd, jaki wprowadził, wciąż jest wykorzystywany. Dla upamiętnienia jego dokonań jeden z kraterów na Księżycu nazwano kraterem Bayera. W jego rodzinnym mieście – Rein – można napić się piwa na Johannes-Bayer-Straße, a dziecko (od 1994 r.) wysłać doJohannes-Bayer-Grundschule. Sukces i sława nie przyszły jednak same. Badania kosztowały, kosztują i będą kosztować. Kiedy praktyka adwokacka nie wystarczała, by powiązać koniec z końcem, trzeba było chałturzyć. Imał się więc liencjat praw Bayer różnych zajęć. Wśród nich znalazło się nauczanie książąt Rzeszy – młodych Radziwiłłów.

Opisana historia pokazuje pewne stałe w procesie intelektualnego rozwoju ludzkości. Otóż młodzi Radziwiłłowie ewidentnie przedłożyli naukę prawa rzymskiego nad matematykę. Czy i dziś nie jest to trend powszechny?


* Doktor habilitowany nauk prawnych, historyk sztuki, adiunkt w Katedrze Prawa Rzymskiego KUL.

1 S. Mackiewicz, Dom Radziwiłłów, Warszawa 1990, s. 98.

2 Wszystkie cytaty za: M. Chachaj, Zagraniczna edukacja Radziwiłłów, Lublin 1995.

3 S. Mackiewicz, op. cit., s. 69.