Prawo w filmie

Prawie bezprawie, czyli zbrodnia i kara w filmie polskim

Tekst pochodzi z numeru: 3 (48) grudzień 02

Tomasz STEMPOWSKI

Kino pokazywało przestępczość od początków swojego istnienia. Stworzyło nawet samodzielne gatunki filmowe zajmujące się opisywaniem zbrodni, jej ścigania i karania. Filmy kryminalne, sensacyjne i gangsterskie dopracowały się własnych, dość ściśle zdefiniowanych zasad konstrukcyjnych. Pokazywały przestępstwo, ale deformowały obraz rzeczywistości. Stopień wierności realiom bywał bardzo różny: od paradokumentalnych rekonstrukcji wydarzeń do wizji fantastycznych. Wspólny dla wszystkich tych filmów był natomiast motyw przestępstwa (oczywiście w literackim, a nie kryminologicznym sensie tego słowa). Także kino polskie padło jego ofiarą i chciało o tym opowiedzieć. W czasach PRL-u nie mogło zrobić tego z całkowitą swobodą. Nie wszystko można było pokazać, nie każda interpretacja była dopuszczalna. Przeważał schemat: zły przestępca – dobry milicjant – sprawiedliwy sąd. Czasami filmowcy kwestionowali któryś z członów tej triady.

W 1988 roku Krzysztof Kieślowski wraz ze współscenarzystą Krzysztofem Piesiewiczem zadali pytania fundamentalne. Czy człowiek ma prawo zabić drugiego człowieka? Czym różni się śmierć zadana w imieniu prawa od innego zabójstwa? „Krótki film o zabijaniu” nie był filmem kryminalnym. Opowiada historię młodego człowieka, który zabija taksówkarza, a potem sam zostaje zabity przez prawo. Twórcy zrezygnowali z wszelkich gatunkowych schematów. Nie pokazują działania policji, śledztwa, poszukiwań i ścigania przestępcy. Interesuje ich tylko zbrodnia i kara. Siedmiominutowa scena mordowania taksówkarza i pięciominutowa scena wieszania chłopaka. Tylko zabijanie. Każdy sam musi sobie odpowiedzieć, czy któreś z nich jest usprawiedliwione. Oficjalne uzasadnienia nie brzmią przekonująco. Jedną z postaci występujących w filmie jest początkujący adwokat – Piotr. W czasie egzaminu poprzedzającego przyjęcie do palestry zadano mu pytanie, jakie jego zdaniem jest znaczenie prewencji ogólnej? Odpowiedział: „To oddziaływanie na skazanego; dokładniej oddziaływanie skazanym na innych. Odstraszanie, po prostu straszenie. Mówi o tym między innymi art. 50 Kodeksu karnego [KK z 1969 r.; obecnie art. 53 KK z 1997 r. – przyp. red.]. To wątpliwe uzasadnienie surowości kary. Nie tylko dla mnie. Często niesprawiedliwe.” Poproszony o poparcie swojego stanowiska słowami jakiegoś klasyka mówi: „Od czasów Kaina żadna kara nie poprawiła i nie odstraszyła świata od popełnienia przestępstwa”. Rok po egzaminie Piotr będzie bronił mordercę taksówkarza – Jacka. Przegra, ale sprawa nie będzie mu dawała spokoju. Po procesie zapyta sędziego: „Przepraszam, panie sędzio, wiem, że nie ma zwyczaju… Chciałbym spytać, już po wszystkim, czy nie miało znaczenia, gdyby był adwokat starszy, ktoś o głośnym nazwisku, nie ja.” Sędzia odpowiedział: „Żadnego.” Piotr: „To co mówiłem nie mogło, może gdybym inaczej…” Sędzia: „Pana przemówienie było chyba najlepszą mową przeciwko karze śmierci, jaką słyszałem od lat. A wyrok musiał być taki. Pan nie popełnił żadnego błędu ani jako prawnik, ani jako człowiek. W tej sprawie może można sobie wyobrazić lepszego sędziego. To, co się stanie, obciąża mnie.”Prawo okazuje się tu jakby fatum ze starożytnej tragedii. Piotr nie popełnił błędu. Sędzia rozumie jego racje. A wyrok musiał taki być. Piotrowi nie daje to spokoju, a widz podziela jego uczucia. I jak podkreśla Kieślowski nie powinno być inaczej skoro pętla na szyję Jacka została założona także w naszym imieniu.

Film został pokazany, gdy w kraju toczyła się dyskusja nad zasadnością kary śmierci. Trudno ocenić jaką rolę w niej odegrał. Wkrótce jednak rząd wprowadził moratorium na jej wykonywanie.

Mitologizacja zbrodni

W latach dziewięćdziesiątych Polska uległa zasadniczym przemianom. Demokracja przyniosła wolność w wielu dziedzinach życia, ale wiązały się z nią także pewne zagrożenia. Między rokiem 1989 a 1990 przestępczość wzrosła o 60%; jeżeli zaś ten pierwszy rok porównać z 1999, to wzrost wyniesie 104,8%. W liczbach bezwzględnych oznacza to 1 mln 121 tys. przestępstw. Liberalizacja ekonomiczna i reformy ekonomiczne przyniosły ze sobą zjawisko bezrobocia. Do tego doszło burzliwe życie polityczne z „wojnami na górze”, „listami Macierewicza” itp. Wszystko to zaowocowało wzrostem poczucia niepewności i zagrożenia w społeczeństwie. Przyczyniły się do tego także media, dla których przestępstwo okazało się tematem bardzo atrakcyjnym i fotogenicznym. Wykreowały one zjawisko zwane odwróconą piramidą przestępczości. Najczęściej pokazują to, co jest tylko wierzchołkiem tej piramidy: zbrodnie najcięższe i najbardziej drastyczne, pomijają zaś te lżejsze, ale najczęstsze. W odbiorcach umacnia to przekonanie o zagrożeniu tymi ciężkimi przestępstwami. Sama zaś zbrodnia ulegała mitologizacji.

Bardzo dobrze uchwycił ten mechanizm Juliusz Machulski w „Kilerze”. Jurek Kiler udziela tam wywiadu dziennikarce telewizyjnej. Ona: „Dlaczego zabijałeś?” On: „Ludzie chcą wiedzieć dlaczego zabijałem, to im powiedz, że zabijałem dla kasy.” Ona: „Co czułeś, kiedy to robiłeś?”On: „Ogromne podniecenie i zapach pieniędzy. Ludzie będą zadowoleni póki co.” Ona: „A pamiętasz swój pierwszy raz?” On: „Tego się nie zapomina. To było w Tatrach, podczas wycieczki szkolnej na Rysy. Groziła mi lufa z matmy, to zepchnąłem matematyka w przepaść.” Ona: „Serio pytam.” On: „Serio mówię.” Ona: „Chodzi mi o pierwsze morderstwo na zlecenie.” On: „To było na zlecenie samorządu klasowego.” Ona: „Przestań się wygłupiać. Chodzi mi o pierwsze zlecenie za pieniądze.” On: „Kijów 1989 rok. Piękna ukraińska jesień. Czterech urodzonych morderców uzbrojonych po zęby, a ja sam, jedynie z moim wiernym kałachem.” Ona: „No i co, udało się?”On: „Niestety poległem.” Ona: „Kiler! Do cholery! Ty się zachowuj jak kiler, co!”

Kierunek, w jakim nastąpiły przemiany świadomości, dobrze ilustruje drobny przykład. W 1999 r w wywiadzie dla miesięcznika „Kino” Juliusz Machulski zauważył, że język polski zawdzięcza kinematografii nowe wyrażenie: „Określenie „młode wilki” weszło już do potocznego języka i oznacza niezmiernie sympatyczny bandycko-złodziejski narybek. Ci piękni i bogaci ludzie wiodą tak pociągające życie, że o wiele chętniej przystalibyśmy do nich, niż zaczęli naukę np. w technikum kolejowym.” Obserwacja Machulskiego jest tym ciekawsza, że dziesięć lat wcześniej wyrażenie „młode wilki” kojarzyło się z zupełnie z innym etosem. Gdy ktoś wymawiał te słowa, w głowie rozbrzmiewała mu „Obława” Jacka Kaczmarskiego.

Dla młodzieży i dla dorosłych

Kino z początku nie najlepiej radziło sobie z opisem nowej rzeczywistości. Filmowcy szukali ratunku uciekając do konwencji gatunkowych. Na ekranach kin królowały produkcje amerykańskie, więc sięgnięcie do hollywoodzkich wzorów mogło się wydawać receptą na mizerię rodzimej kinematografii. W zasadzie rozumowanie to okazało się słuszne. Pasmo sukcesów rozpoczął „Kroll” Pasikowskiego, a później triumfy święcił „nurt zoologiczny”: „Psy”, „Psy 2. Ostatnia krew”, „Młode wilki”, „Młode wilki 1/2”. Niezbyt udaną próbą stworzenia nurtu kina gangsterskiego okazało się „Miasto prywatne” Jacka Skalskiego. Mocno eksponowany wątek sensacyjny i kryminalny pojawił się w komediach: „Girl guide”, „Kiler”, „Kiler-ów 2-óch”, „Uprowadzenie Agaty”. Filmy te w bardzo różnym stopniu pozostawały wierne realiom. Zazwyczaj nie przejmowano się zbytnio rzeczywistością, a jeżeli podejmowano próbę jej opisu, uciekano się zazwyczaj do satyry i kpiny. Nie sposób traktować wszystkich filmów powstałych w ostatniej dekadzie poważnie. Dlatego użyteczniejszy od podziału gatunkowego będzie dla nas podział na filmy dla dorosłych, dla młodzieży starszej i dla młodzieży młodszej.