Prawo w filmie

Układ zamknięty

Tekst pochodzi z numeru: 06 (162) czerwiec 2015

adw. Jacek Dubois

Dziś o przedsiębiorcach i prokuratorach. Na początku filmu „Układ zamknięty” Ryszarda Bugajskiego pojawia się informacja, że został on zrealizowany na podstawie prawdziwych wydarzeń. Scenarzystów zainspirowała historia krakowskich biznesmenów, akcjonariuszy spółek Krakmeat i Polmozbyt, którym w 2003 r. zarzucono udział w zorganizowanej grupie przestępczej i popełnienie przestępstw gospo­dar­czych. Podejrzani spędzili w areszcie wiele miesięcy. Z większości stawianych im pierwotnie zarzutów zostali oczyszczeni, sąd uznał ich jednak za winnych przestępstwa niegospodarności, wymierzając przedsiębiorcom kary pozbawienia wolności w zawieszeniu. Od powyższego wyroku oskarżeni złożyli apelację, zarzucając, że wyrokujący w sprawie sąd nie rozumiał strony ekonomicznej dziejących się w spółkach procesów gospodarczych.

Po premierze filmu jego bohaterowie stali się symbolami nadużywania władzy przez prokuraturę.

Skąd wzięli pieniądze?

Pierwsze kadry pokazują uroczystość otwarcia nowoczesnego zakładu. Gości witają trzej młodzi, przebojowi biznesmeni, akcjonariusze Navaru: Piotr Maj, Marek Stawski i Grzegorz Rybarczyk. Wśród zaproszonych gości są prokurator Andrzej Kostrzewa i naczelnik urzędu skarbowegoMirosław Kamiński – przyjaciele jeszcze z czasów studenckich. Ich dziekanem na wydziale prawa był ojciec jednego z gospodarzy – Ryszard Maj. Prokurator jest pełen podziwu dla młodych przedsiębiorców, którym od zera udało się stworzyć tak imponujący zakład. Naczelnik urzędu skarbowego jest bardziej sceptyczny.

– No właśnie, od zera. Skąd oni na to wzięli? Jakby poszukać uważnie, to by się znalazło trochę gnoju.

– Ty ciągle szukasz przekrętów – komentuje podejrzenia kolegi prokurator.

– A znasz uczciwych biznesmenów w naszym kraju?

Tym samym ziarno nieufności zostaje zasiane.

W trakcie uroczystości do Marka Stawskiego podchodzi nieznajomy mężczyzna i składa mu propozycję: fundusz, dla którego pracuje, chce zainwestować w przedsiębiorstwo 10 mln euro. Przedsiębiorca nie jest jednak tą propozycją zainteresowany.

Po uroczystości prokurator Kostrzewa i Andrzeja Kamiński spotykają się ponownie.

– Skąd wzięli na to pieniądze? – to pytanie nurtuje urzędnika. – Trzeba by poszperać w dokumentach.

– Gdyby wpłynęło doniesienie o popełnieniu przestępstwa, to byśmy pogrzebali – prokurator przypomina koledze, że do podjęcia działań przez prokuraturę musi być podstawa.

– Tu jest doniesienie o popełnieniu przestępstwa – naczelnik wyjmuje z szafy cienką tekturową teczkę.

Skoro jest doniesienie, prokuratura może przystąpić do działania. Prokurator Kostrzewazaprasza do swojego gabinetu prokuratora Kamila Sadowskiego.

– Mam sprawę o niezwykłym ciężarze gatunkowym i powierzam ją panu. To wielka afera gospodarcza – informuje podwładnego Kostrzewa, dodając, że ministerstwo nie może mieć z tym nic wspólnego, a sprawa jest pilna, bo inwestor się niecierpliwi.

Intryga staje się niejasna. Okazuje się bowiem, że prokuratura działa w tej sprawie z polecenia nieokreślonego ministerstwa, które z kolei reprezentuje interesy nieokreślonego inwestora, chcącego przejąć fabrykę. Dowiadujemy się zatem, że powstał układ urzędników, którego celem jest przejęcie majątku biznesmenów. Niebawem dochodzi do spotkania obu prokuratorów i naczelnika w domku myśliwskim Kostrzewy. Pada pytanie, czy prowadzący sprawę przygotował już zarzuty dla przedsiębiorców. Prokurator tłumaczy, że nie jest to takie proste, bo wykup menedżerski, o którym napisano w zawiadomieniu o popełnieniu przestępstwa, nie jest nielegalny.

– A jeżeli dali łapówkę? – podpowiada przełożony.

– To trudno udowodnić – oponuje prokurator.

– Dowodami proszę się nie martwić – instruuje go szef.

Przeanalizujmy tę sytuację z punktu widzenia przepisów prawa.

Złożenie zawiadomienia o popełnieniu przestępstwa jest społecznym obowiązkiem każdego obywatela. Zatem każdy, kto dowiedział się o popełnieniu przestępstwa ściganego z urzędu, powinien zawiadomić o tym prokuraturę. Ponieważ jest to jedynie społeczny obowiązek, osoba, która się z niego nie wywiąże, nie będzie ponosiła odpowiedzialności karnej.

Są jednak sytuacje, gdy obowiązek społeczny przekształca się w obowiązek prawny. Przedstawiciele instytucji państwowych i samorządowych, którzy w związku z ich działalnością dowiedzieli się o popełnieniu przestępstwa ściganego z urzędu, zobowiązani są o tym niezwłocznie zawiadomić prokuratora. Niewywiązanie się z tego zadania może być uznane za niedopełnienie przez funkcjonariusza publicznego obowiązku i skutkować odpowiedzialnością karną. Ponadto w Kodeksie karnym jest przepis, zgodnie z którym osoby mające wiarygodną informację o popełnieniu najcięższych przestępstw szczegółowo wymienionych w kodeksie, takich jak zabójstwo czy szpiegostwo, jeśli nie zawiadomią o tym organów ścigania, podlegają odpowiedzialności karnej.

Przestępstwem jest również fałszywe oskarżanie o popełnienie czynów zabronionych. Zatem kto przed organami ścigania fałszywie oskarża inną osobę o popełnienie tych czynów, podlega karze.

Uzyskanie przez organy ścigania informacji o możliwości zaistnienia przestępstwa skutkuje koniecznością podjęcia przez nie stosownych działań. Zatem jeżeli istnieje uzasadnione podejrzenie popełnienia przestępstwa, wydaje się postanowienie o wszczęciu śledztwa.

W przypadku gdy nie zachodzi uzasadnione podejrzenie popełnienia przestępstwa lub brak jest podstaw do wszczęcia postępowania, prokurator lub policja wydaje postanowienie o odmowie wszczęcia śledztwa. Jeśli organy ścigania nie dysponują niezbędnymi informacjami umożliwiającymi wszczęcie lub umorzenie postępowania, mogą zażądać uzupełnienia danych zawartych w zawiadomieniu bądź dokonać sprawdzenia faktów w tym zakresie. Opisane postępowanie sprawdzające nie może trwać dłużej niż 30 dni.

Wszczęte postępowanie może być prowadzone w sprawie bądź przeciwko osobie. Jeśli zatem dane istniejące w chwili wszczęcia śledztwa lub zebrane w jego toku uzasadniają dostatecznie podejrzenie, że czyn popełniła określona osoba, sporządza się postanowienie o przedstawieniu zarzutów, przedstawia się je niezwłocznie podejrzanemu i przesłuchuje go. Nieprawdziwy jest zatem ten fragment rozmowy prokuratora z naczelnikiem Urzędu Skarbowego, w którym prokurator twierdzi, że do zbadania sprawy Navaru konieczne jest zawiadomienie o popełnieniu przestępstwa. Zgodnie z procedurą postępowanie może być wszczęte wskutek otrzymanego zawiadomienia lub z urzędu. Natomiast by postawić komuś zarzut, niezbędne jest uzyskanie dostatecznego podejrzenia, że osoba, której mają być przedstawione zarzuty, dopuściła się czynu zabronionego. W przypadku gdy zebrane dowody na to nie wskazują, nie można nikogo uczynić podejrzanym. Takie działanie stanowiłoby przekroczenie uprawnień przez funkcjonariusza publicznego, którym jest prokurator.

Zatem w sytuacji, gdy prokurator Kostrzewa namawia swojego podwładnego do postawienia zarzutów przedsiębiorcom pomimo braku dowodów ich winy, sam staje się przestępcą.

W praktyce takie sprawy są bardzo trudne do udowodnienia, bo mimo nakazania przez ustawodawcę, aby dowody były oceniane w sposób swobodny, z uwzględnieniem zasad prawidłowego rozumowania oraz wskazań wiedzy i doświadczenia życiowego, kryteria te są na tyle niewymierne, że te same dowody przez różne składy orzekające mogą być interpretowane w sposób odmienny. Wielokrotnie w sprawach, w których prokurator decyduje się na przedstawienie zarzutów, a następnie występuje o areszt, który sąd orzeka, a następnie wielokrotnie przedłuża, na podstawie tego samego materiału dowodowego dochodzi do wydania wyroku uniewinniającego. Podobnie zdarza się, że po wydaniu wyroku uniewinniającego i uchyleniu tego wyroku przez sąd wyższej instancji kolejny skład przy tych samych dowodach wydaje wyrok skazujący lub po wydaniu wyroku skazującego i uchyleniu tego wyroku kolejny skład uniewinnia oskarżonego. Zatem te same dowody przy tych samych regułach oceniania są często interpretowane odmiennie.

W konsekwencji wymiar sprawiedliwości czasem przypomina ruletkę, której wynik jest uzależniony od łutu szczęścia. Wyobraźmy sobie oskarżonego w sprawie o zabójstwo, który w pierwszym procesie zostaje uniewinniony od zarzucanego mu czynu. Wyrok ten zostaje następnie uchylony przez sąd apelacyjny, zaś w wyniku kolejnego procesu ten sam oskarżony zostaje uznany za winnego zarzucanego mu czynu i skazany. Jak odmiennie mogłyby się potoczyć losy tego człowieka, gdyby podczas losowania składu orzekającego w odwrotnej kolejności wylosowano sądzących go sędziów.

Prowokacja

Marka Stawskiego ponownie odwiedza pracownik funduszu inwestycyjnego. Ponawia propozycję zainwestowania w fabrykę, mówiąc, że część z przeznaczonych na inwestycje środków może przekazać już teraz. Otwiera neseser i wręcza go Stawskiemu. W środku jest 100 tys. euro.

– Proszę to zabrać, nie jestem zainteresowany – protestuje przedsiębiorca.

Inwestor nie reaguje i odchodzi. Ktoś z ukrycia robi zdjęcia biznesmenowi, który trzyma otwartą teczkę. Stawski zostawia neseser i odjeżdża.

Domyślamy się, że wręczenie walizki odbyło się na zlecenie prokuratury. Oceńmy takie działanie z prawnego punktu widzenia. Czy Stawski, przyjmując pieniądze, popełniłby przestępstwo? Nie jest funkcjonariuszem publicznym, lecz prywatnym przedsiębiorcą, zatem nie ponosi odpowiedzialności za przyjęcie korzyści majątkowej. Jednak w pewnych sytuacjach osoby niebędące funkcjonariuszami publicznymi mogą zostać za taki czyn skazane. Chodzi oprzekupstwo menedżerskie, czyli sytuację, gdy osoba pełniąca funkcję kierowniczą żąda lub przyjmuje korzyść majątkową lub osobistą w zamian za nadużycie udzielonych jej uprawnień lub niedopełnienie ciążącego na niej obowiązku, mogące wyrządzić tej jednostce szkodę majątkową albo stanowiące czyn nieuczciwej konkurencji. Zatem osoba zarządzająca podmiotem gospodarczym lub w nim pracująca może zostać skazana za przyjęcie korzyści majątkowej, jednak tylko w ściśle określonych sytuacjach. Wówczas, gdy przyjęcie korzyści związane jest z wyrządzeniem przedsiębiorstwu szkody majątkowej, czynem nieuczciwej konkurencji lub niedopuszczalną czynnością preferencyjną.

Wręczający pieniądze przedstawiciel funduszu nie mówił, że płaci za któreś z tych działań, zatem gdyby nawet Marek Stawski przyjął oferowane mu pieniądze, byłoby to obojętne z punktu widzenia prawa karnego. Jedynie gdyby nie zgłosił ich do opodatkowania, popełniłby przestępstwo karno-skarbowe. Z dalszego przebiegu akcji dowiadujemy się, że próba wręczenia pieniędzy była prowokacją zorganizowaną przez organa ścigania.

Czy działanie takie miało charakter legalny?

Prawu znana jest instytucja zakupu kontrolowanego, czyli transakcji pozornej nadzorowanej przez funkcjonariuszy. Uprawnienia do prowadzenia czynności polegających na zakupie kontrolowanym oraz kontrolowanym przyjęciu lub wręczeniu korzyści majątkowej z mocy ustawy przysługują funkcjonariuszom sześciu służb policyjnych i specjalnych. Celem tych czynności jest sprawdzenie uzyskanych wcześniej wiarygodnych informacji o przestępstwie oraz wykrycie sprawców i uzyskanie dowodów. Policja może zatem zorganizować i nadzorować wręczenie korzyści majątkowej w sytuacji, gdy uzyska wiarygodną informację, że osoba, w stosunku do której podejmie działania, popełniła lub zamierza popełnić przestępstwo.

W sprawie Marka Stawskiego organa ścigania takimi informacjami nie dysponowały, a zatem opisane działania stanowiły przekroczenie przez funkcjonariuszy uprawnień. Były też nieudolne, bowiem nawet gdyby Marek Stawski przyjął pieniądze w zainscenizowanych warunkach, nie popełniłby przestępstwa, za które mógłby zostać zatrzymany.

Wspomnienia

Prokurator Kostrzewa z radia dowiaduje się o śmierci Ryszarda Maja, swojego dziekana ze studiów i ojca współwłaściciela Navaru. Wracają wspomnienia.

Jest rok 1968, Kostrzewa oblewa egzamin u dziekana. Próbuje nakłonić profesora do zmiany zdania tłumaczeniem, że był bardzo zajęty pracą w młodzieżowej organizacji, ale egzaminator pozostaje niewzruszony. Na najbliższym zebraniu organizacji student przytacza słowa profesora, który miał powiedzieć, że znajomość prawa rzymskiego jest ważniejsza od przynależności do organizacji partyjnej. Wskutek tego donosu dziekan zostaje usunięty z uczelni. Po latach na wiadomość o śmierci nauczyciela Kostrzewa zaczyna odczuwać wyrzuty sumienia. W czasie rozmowy z prokuratorem Słodowskim, usłyszawszy, że wszystko w sprawie zatrzymania właścicieli Navaru zapięte jest na ostatni guzik, Kostrzewa pyta:

– Dowody pan ma?

– Pan miał mieć.

– Odwołuję realizację – decyduje Kostrzewa.

– Dlaczego? – dopytuje się Słodowski.

– Bo zaszły nowe okoliczności!

– Mówił pan, że to groźni przestępcy, a teraz zmienia pan zdanie.

W logice fabuły filmowej pojawiają się kolejne rysy. Słodowski, przestrzegający przepisów prokurator, który sprzeciwiał się postawieniu przedsiębiorcom zarzutów bez podstaw faktycznych, teraz do tego dąży, z kolei prokurator Kostrzewa, który na zlecenie tajemniczego ministerstwa był na to gotów, na skutek sentymentalnych wspomnień sprzed lat rezygnuje z zaplanowanego działania.

Niebawem następuje kolejny zwrot akcji. Policjant informuje prokuratora Kostrzewę, że młodyMaj znalazł notatki ojca z czasów, gdy profesor został wyrzucony z uniwersytetu. Pojawia się w nich nazwisko prokuratora Kostrzewy. Maj ma się spotkać w poniedziałek z dziennikarzem, żeby przekazać dokumenty ojca. Kostrzewa uświadamia sobie, że jeśli te notatki trafią do prasy, będzie skompromitowany. Sięga po telefon i wykręca numer podwładnego.

– Proszę dokonać zatrzymania, jutro! – zmienia podjętą wcześniej decyzję.

Przekraczanie uprawnień

Kolejne sceny to zatrzymania podejrzanych. Uzbrojeni antyterroryści wywarzają drzwi w ich domach i wkraczają z bronią, zastraszając podejrzanych i ich rodziny. W konsekwencji żona jednego z zatrzymanych traci ciążę. W mieszkaniu Maja policjanci znajdują notatki jego ojca, które zostają przewiezione bezpośrednio do prokuratora Kostrzewy.

Przeanalizujmy te zdarzenia. Pod kątem przepisów prawnych policja ma prawo zatrzymać osobę podejrzaną, jeśli z jednej strony zachodzi uzasadnione przypuszczenie, że popełniła ona przestępstwo, z drugiej zaś istnieje obawa ucieczki lub ukrycia się albo zatarcia śladów przestępstwa. A także wówczas, gdy nie można ustalić jej tożsamości lub istnieją przesłanki do przeprowadzenia przeciwko tej osobie postępowania w trybie przyśpieszonym.

W filmie nie miała miejsca żadna z powyższych sytuacji. Pro­kurator, chcąc przesłuchać podejrzanych i przedstawić im zarzuty, miał do wyboru albo wysłanie pocztą wezwania do stawienia się w prokuraturze, albo skorzystanie z instytucji zatrzymania i doprowadzenia na zarządzenie prokuratora. Procedura karna daje bowiem prokuratorowi uprawnienie wydania zarządzenia zatrzymania i przymusowego doprowadzenia osoby podejrzanej, jeżeli zachodzi uzasadniona obawa, że nie stawi się ona na wezwanie w celu przeprowadzenia czynności procesowych lub w inny sposób będzie utrudniała przeprowadzenie tej czynności albo jeśli zachodzi potrzeba niezwłocznego zastosowania środka zapobiegawczego. W filmie nic nie wskazuje na to, że powyższe sytuacje miały miejsce. Jest to więc kolejne nadużycie prokuratury.

Zatrzymany ma prawo wnieść do sądu zażalenie na zatrzymanie. Może się domagać zbadania zasadności, legalności oraz prawidłowości zastosowania tej procedury. Jednak w fabule filmu ten wątek się nie pojawia.

W czasie przeszukania u Maja zostaje znaleziona teczka z notatkami jego ojca. Czy funkcjonariusze mają prawo ją zatrzymać? Zgodnie z przepisami procedury rzeczy mogące stanowić dowód w sprawie albo podlegające zajęciu w celu zabezpieczenia kar majątkowych należy wydać prokuraturze. W sytuacji zaś zatrzymania rzeczy i w przypadku stwierdzenia ich zbędności dla postępowania karnego należy niezwłocznie zwrócić je osobie uprawnionej. Notatki dziekana Maja dotyczące zdarzeń z lat sześćdziesiątych nie mogły stanowić dowodu w sprawie związanej z Navarem, nie powinny zostać zatem zajęte i przekazane prokuratorowiKostrzewie. Tym samym funkcjonariusze po raz kolejny przekroczyli uprawnienia.

Powstaje kolejne pytanie, czy prokurator Kostrzewa powinien w ogóle prowadzić tę sprawę.Przepisy procedury określają sytuacje, w których sędzia musi lub powinien być wyłączony z prowadzenia sprawy. Dotyczą one również prokuratorów. Zatem prokurator powinien być wyłączony z prowadzenia sprawy, jeśli istnieją okoliczności, które mogłyby wywołać uzasadnione wątpliwości co do jego bezstronności. Dotyczy to z pewnością prokuratoraKostrzewy, bowiem nakazując zatrzymanie podejrzanych, jest głównie zainteresowany zdobyciem prywatnych dokumentów, niemających żadnego związku ze sprawą.

Propozycja prokuratora

Po zatrzymaniu ma dojść do pierwszego przesłuchania podejrzanych. Prokurator Słodowskipowtarza przed lustrem zarzuty, które zamierza postawić zatrzymanym. Chodzi o działanie w zorganizowanej grupie przestępczej i pranie brudnych pieniędzy. Gdy przyprowadzają pierwszego z przedsiębiorców, prokurator informuje go, że:

– …współpraca z prokuraturą może wpłynąć na złagodzenie kary.

– Zamordowaliście mi dziecko, ty skurwysynu – ripostuje podejrzany.

Do uprawnień prokuratora należy poinformowanie podejrzanego, że współpraca z organami ścigania może być dla niego korzystna i może się on ubiegać o status świadka koronnego. Oznacza to, że w zamian za wyjawienie wszystkiego, co wie o działaniach przestępczych innych osób, postanowieniem sądu staje się świadkiem koronnym, dzięki czemu nie ponosi odpowiedzialności karnej za przestępstwa, których sam dokonał.

Podejrzany może także zostać tak zwanym małym świadkiem koronnym, co oznacza, że sąd zastosuje w stosunku do niego nadzwyczajne złagodzenie kary, a nawet może warunkowo zawiesić jej wykonanie. Dotyczy to współdziałających z innymi osobami w popełnieniu przestępstwa podejrzanych, którzy ujawnią informacje dotyczące osób uczestniczących w popełnieniu przestępstwa oraz istotne okoliczności jego popełnienia. Na wniosek prokuratora sąd może także zastosować instytucję nadzwyczajnego złagodzenia kary w stosunku do sprawcy przestępstwa, który niezależnie od wyjaśnień złożonych w swojej sprawie przedstawi, nieznane dotychczas, istotne okoliczności przestępstw zagrożonych karą powyżej 5 lat pozbawienia wolności.

Stawiński nie jest zainteresowany propozycją złożoną przez prokuratora.

Niecodzienna propozycja prokuratora

Ponieważ oskarżeni nie przyznają się do zarzucanych im czynów, prokurator występuje do sądu z wnioskiem o zastosowanie wobec nich tymczasowego aresztowania. Zgodnie z zasadami procedury o tymczasowym aresztowaniu może orzec postanowieniem sąd. Tymczasowe aresztowanie stosowane jest w celu zabezpieczenia prawidłowego toku postępowania. Może być zastosowane tylko wtedy, gdy zebrane dowody wskazują na duże prawdopodobieństwo, że podejrzany popełnił zarzucane mu przestępstwo.

By można było zastosować ten środek zapobiegawczy, musi zachodzić któraś ze wskazanych przesłanek:

  • uzasadniona obawa ucieczki lub ukrywania się podejrzanego;
  • uzasadniona obawa, że podejrzany będzie nakłaniał do składania fałszywych zeznań lub wyjaśnień;
  • podejrzanemu zarzuca się popełnienie zbrodni lub występku zagrożonego karą pozbawienia wolności, której górna granica wynosi co najmniej 8 lat.

Po aresztowaniu podejrzanych dochodzi do spotykania ich rodzin. Siostra Maja – światowej sławy śpiewaczka operowa – informuje pozostałych, że sprzedała akcje Navaru, by wynająć adwokata. Scena ta jest nierealistyczna. Ma zapewne wywołać współczucie dla ofiar tragedii, wywołuje jednak jedynie zażenowanie. Wartość fabryki to wiele milionów euro, jej właściciele są ludźmi zamożnymi, mieszkają w domach i apartamentach o dużej wartości. Ich rodziny stać na zatrudnienie obrońcy, nie potrzebują wyprzedawać majątku o wielomilionowej wartości.W posiedzeniu w sprawie aresztowania, które odbywa się jawnie, mają prawo wziąć udział podejrzany i jego obrońca. W filmie reżyser nie decyduje się pokazać, w jakich okolicznościach dochodzi do zastosowania tego środka, ograniczając się do informacji, że został on zastosowany.

Wkrótce okazuje się, że prawdziwym celem prokuratorów jest przejęcie akcji Navaru. SiostraPiotra Maja zostaje wezwana do prokuratora Kostrzewy.

– Pani brat jest oskarżony o poważne przestępstwa – informuje ją prokurator. – Przyznał się do wszystkiego. Jest pani świadkiem, ale to się może zmienić. Pani ma dziesięć procent akcji zakupionych niezgodnie z prawem, a to znaczy, że mogła pani uczestniczyć w przestępstwie.

– To były pieniądze, które zarobiłam, śpiewając w La Scali. Dla­czego pan tak mówi, wiedząc, że to nieprawda?

Pani brat nie musi siedzieć w więzieniu. Może mu pani pomóc. Najlepiej by było pozbyć się akcji, one nie mają żadnej wartości.

– Dobrze, nie zależy mi na akcjach, zależy mi na moim bracie.

– No to wygląda na to, że sprawa jest załatwiona. Proszę się spodziewać wizyty potencjalnego nabywcy akcji.

Opisane zachowanie prokuratorów to, poza nadużyciem uprawnień, najzwyczajniejszy szantaż. A kto stosuje przemoc wobec osoby albo groźbę bezprawną w celu zmuszenia innej osoby do określonego działania, zaniechania lub znoszenia, podlega karze.

Kaucja?

Równocześnie żona jednego z podejrzanych rozmawia z adwokatem broniącym męża.

– Dziękuję, że podjęła się pani tej sprawy. Wielu adwokatów mi odmówiło.

– Pani mąż niepotrzebnie przebywa w areszcie – informuje praw­niczka. – Może zostać zwolniony za kwotę 1 mln euro.

– Tak wysoka kaucja?

– To nie kaucja. Milion bez pokwitowania dla kogoś, od kogo uzależnione jest zwolnienie pani męża. Ja jestem tylko pośrednikiem.

Niedługo potem żona spotyka się z dziennikarzem, któremu puszcza nagranie wcześniejszej rozmowy.

– Myślałam, że jest uczciwa i naprawdę chce pomóc.

– Ona jest kochanką Kostrzewy – stwierdza dziennikarz.

– Co ja mam zrobić? – pyta zrozpaczona kobieta.

– Układ jest bardzo szczelny – tłumaczy.

Przedstawiona scena to opis kolejnego czynu zabronionego. Ze słów pani mecenas wynika, że prokurator, czyli funkcjonariusz publiczny, w związku z pełnioną przez siebie funkcją żądakorzyści majątkowej za zachowanie stanowiące naruszenie prawa, wypełniając tym samym znamiona czynu zabronionego nazywanego sprzedajnością. Obrońca podjęła się pośrednictwa w tej sprawie, co oznacza, że działała z zamiarem ułatwienia innej osobie dokonania czynu zabronionego, czyli w konsekwencji powinna odpowiadać za pomocnictwo do przestępstwa sprzedajności. O zasadach etyki adwokackiej i godności zawodu, które równocześnie naruszyła, nie warto już nawet wspominać.

0,5% zysku

W kolejnej scenie prokurator Słodowski przesłuchuje podejrzanego, który poprosił go o spotkanie.

– Trzeba było tak od razu, panie Piotrze. Dawno zapomniałby pan o celi. Przygotowałem umowę o zrzeczeniu się akcji. Tu proszę podpisać.

Zrezygnowany Maj podpisuje dokument, w którym zrzeka się majątku.

– A więc na wolność – podsumowuje prokurator.

Po przejęciu akcji Navaru w ministerialnym gabinecie odbywa się spotkanie, w którym poza gospodarzem uczestniczą obaj prokuratorzy i naczelnik urzędu skarbowego.

– Panowie, należy nam się lampka szampana – rozpoczyna spotkanie gospodarz. – Teraz sto procent akcji Navaru jest w naszych rękach. W imieniu resortu gratuluję.

Sielankę przerywa prokurator Słodowski.

– Kto jest prezesem holdingu, który kupił akcje? Dzięki nam zarobił miliony euro – okazuje zainteresowanie.

– Do czego pan zmierza? – pyta zirytowany Kostrzewa.

– Powinniśmy otrzymać wynagrodzenie – 5% zysku brutto –?bez ogródek domaga się korzyści majątkowej prokurator Słodowski. – Potrzebowaliście psa gończego, a ja doskonale się nadawałam.

Po zaciętych negocjacjach „wynagrodzenie” prokuratora zostaje ustalone na 0,5% zysku.

W końcowych napisach pojawia się z informacja, że po 7 latach postępowanie w tej sprawie zostało umorzone. Prokurator Kamil Słodowski awansował do prokuratury apelacyjnej, a prokurator Kostrzewa nadal w niej pracuje.

Po premierze filmu

Film, który miał być rozliczeniem ze zjawiskiem nadużywania władzy, rozczarowuje. Nie chodzi o to, że sceny są zbyt drastyczne czy przerysowane. Każda z pokazanych sytuacji mogła się wydarzyć. Mniejsze lub większe układy urzędników istnieją, a ich konsekwencją jest nadużywanie władzy wobec obywateli.

W filmie nie wspomina się jednak, że w Polsce istnieją gwarancje respektowania praw obywatelskich. Prokuratorzy są tu bezkarni. Widz nie dowie się, że ustawa o prokuraturze daje możliwość wnioskowania o objęcie postępowania nadzorem przez instancję wyższą. Filmowi bohaterowie trafiają do aresztu, nie dowiadujemy się jednak, że taką decyzję po prokuratorskim wniosku musiał podjąć niezawisły sąd. W areszcie są skutecznie odizolowani od świata zewnętrznego, mimo że kodeks gwarantuje im nieograniczony kontakt z adwokatem. Nie mogą znaleźć obrońcy, choć w historii naszego kraju nie zdarzyło się, by ktoś nie znalazł z wyboru profesjonalnej pomocy prawnej.

W pokazanej sprawie naruszane są prawa człowieka, mimo to nie pojawia się organizacja pozarządowa, która stanęłaby w ich obronie. Rodziny zatrzymanych, mając nagrania rozmów świadczących o przestępczej działalności funkcjonariuszy, nie są w stanie zapewnić sobie pomocy mediów. Nieprawdziwe jest pokazanie rzeczywistości, w której nie istnieją gwarancje procesowe dla osób podejrzanych.

Nadzór instancyjny prokuratury istnieje, jednak w praktyce często okazuje się fikcją. To niezawisły sąd decyduje o zastosowaniu tymczasowego aresztowania, jednak czy zawsze staje na wysokości zadania, chroniąc osoby niewinne?

Bywa, że mimo profesjonalnych starań adwokat, media czy organizacje pozarządowe nie są w stanie pomóc osobie niewinnej. Nie warto było zatem iść na skróty, pokazując układ działający niczym w „republice bananowej”, bez żadnych ograniczeń. Ciekawiej byłoby pokazać, że układ może istnieć i funkcjonować w państwie prawa, choć istnieją i funkcjonują wszystkie gwarancje mające na celu jego wyeliminowanie.

Film oparty jest na prawdziwych wydarzeniach. Bohaterami są zatem konkretne osoby zatrudnione w prokuraturze, które bez problemu można zidentyfikować. Prawdziwe nazwiska prokuratorów pojawiają się w recenzjach. Autorzy zarzucają zatem konkretnym osobom popełnienie konkretnych przestępstw. Jeśli to prawda, osoby te powinny stanąć przed sądem, jeśli zaś opisane zdarzenia są nieprawdziwe, doszło do naruszenia ich dóbr osobistych i zniesławienia. Konsekwencją ujawnienia takich zarzutów powinno być wyjaśnienie całej sprawy.

Po premierze filmu nic się jednak nie wydarzyło. Nie wszczęto postępowania wyjaśniającego, „bohaterowie” nie wystąpili przeciwko twórcom z pozwem o ochronę dóbr osobistych czy prywatnym aktem oskarżenia o zniesławienie. Totalna cisza nad grobem. Budzi zdziwienie, że prokuratura, która powinna dbać o swój wizerunek, poza zdawkowym oświadczeniem prokuratora generalnego nie podjęła żadnych działań. Nie mogę zrozumieć, dlaczego opisani prokuratorzy milczą. Przecież dobre imię to największa wartość dla każdego prawnika. W sprawach o ochronę dóbr osobistych czy zniesławienie pomawiający, by wygrać, powinien przeprowadzić dowód prawdy swoich twierdzeń. Jednocześnie wytoczenie mu procesu daje możliwość przeprowadzenia takiego dowodu. Czy twórcy filmu chcieli sprowokować swoich „bohaterów” do wytoczenia procesu? Jasne jest, że celem autorów filmu było podważenie wiarygodności prokuratury. Udało im się, bo niepodjęcie próby obrony przed pomówieniem w świadomości społecznej pozostawia przekonanie, że jest w nim ziarno prawdy.


* Wspólnik w kancelarii adwokackiej Pociej, Dubois i Wspólnicy Sp. j., autor książek, felietonów, słuchowisk radiowych. Zastępca przewodniczącego Trybunału Stanu.