Felietony

Cosmopolis

Tekst pochodzi z numeru: 1 (130) styczeń 2012

dr Maciej Jońca*

Terra nullius

Odkrycie przez Krzysztofa Kolumba (1451–1506) Nowego Świata stworzyło nową jakość w europejskiej ekspansji terytorialnej. Kościół dostrzegł w nim niepowtarzalną szansę rozpoczęcia „nowej ewangelizacji”, a religijnym umocowaniem dla konkwistadorów oraz białych osadników kolonizujących zamorskie terytoria stał się cytat z Księgi Rodzaju: „Czyńcie sobie ziemię poddaną”1. W wyścig o zajęcie jak największej liczby kolonii włączyła się oczywiście również Anglia.

Cóż jednak było począć z rdzennymi mieszkańcami tych ziem? Dla masowych mordów i przesiedleń należało w miarę szybko znaleźć jakieś możliwie dobre prawnicze uzasadnienie. Początki były skromne. Słynny żeglarz i faworyt królowej Elżbiety I (1533–1603) sir Walter Raleigh (1554–1618) przed wyruszeniem w podróż otrzymywał od angielskich monarchów listy lakonicznie opiewające na zdobycie i posiadanie zamorskich terytoriów2. Właścicielem miała być oczywiście Korona Brytyjska, tak jak kiedyś zdobyczami formalnie władał senat i lud
rzymski.

Wciąż jednak brakowało spójnej doktryny w tym zakresie. Okazja pojawiła się w 1608 r., kiedy zastanawiano się nad prawnym statusem Szkotów na terenie Anglii. Poruszono przy tej okazji problem sposobów nabycia nowych terytoriów przez państwo. Do dwóch powszechnie znanych (podbój oraz dziedziczenie) sir Francis Bacon (1561–1626) dodał trzeci – zawłaszczenie terytorium niczyjego3. Idea powyższa nawiązuje do rzymskiej koncepcji rzeczy niczyjej (res nullius). „Rzecz niczyja przypada zawłaszczającemu” – twierdził rzymski jurysta Gajusz4. Wiele wieków później jego myśl nieco doprecyzował Johann Gottlieb Fichte (1762–1814) w słowach: „Rzecz niczyja przypada temu, kto pierwszy ją zawłaszczy”5.

Do koncepcji Gajusza z ochotą nawiązywał John Locke
(1632–1704), który był czynnie zaangażowany w kształtowanie ustroju brytyjskich kolonii w Ameryce. Słynny filozof i liberał napisał szereg niepublikowanych traktatów, w których ze swadą uzasadniał prawa Korony Brytyjskiej do panowania w obu Amerykach. Niemniej ziemia, którą przyszło obejmować angielskim kolonistom, niczyja nie była. Liczne terytoria zamieszkiwały przecież miejscowe plemiona indiańskie. Locke uznał jednak, że tubylcy żyją „w stanie natury”, a zatem nie dbają o zamieszkiwane ziemie. W związku z powyższym ich władztwo nad nimi było mocno ograniczone i bez wątpienia natychmiast wygasało z chwilą nadejścia „cywilizowanego społeczeństwa”. Locke, jak wielu jego uczonych kolegów, doskonale wiedział, że wiele indiańskich plemion prowadziło osiadły tryb życia i zajmowało się rolnictwem. Fakt ten pominięty został jednak dyskretnym milczeniem6.

Kropkę nad i postawił prominentny brytyjski prawnik William Blackstone (1723–1780), który w dziele pod tytułem „Komen­tarze do praw Anglii” posłużył się pojęciem terra nullius, czyli „ziemia niczyja”. Odtąd konkwistadorzy nie mieli już większych problemów z prawniczym uzasadnieniem krwawego zajmowania nowych ziem. Koncept terra nullius wykorzystano między innymi, aby nadać prawną podbudowę aneksji przez Anglików Australii7.

Zapomniał wół…

W I w. n.e. część Wysp Brytyjskich została krwawo podbita przez rzymskie legiony. A jednak zaskakująco szybko wszelkie zbrodnie i nieprawości, jakich dopuścili się tam Rzymianie, nie tylko zostały wybaczone, ale doszło do tego, że ich przypominanie uchodziło za nieprzyzwoitość. Do dziś przed Town Hall w Manchesterze podziwiać można monumentalny posąg Gnejusza Juliusza Agrykoli (40–93 n.e.) w pełnej zbroi. Rzymski generał, w istocie bezwzględny zdobywca, potraktowany został jako chorąży cywilizacyjnego postępu8.

Joseph Rudyard Kipling (1865–1936), szerzej znany jako autor „Księgi dżungli”, w poczytnej książce dla dzieci pt. „Historia Anglii” następująco podsumował skutki rzymskiego podboju Anglii: „Rzymianie wprowadzili we wszystkich swych prowincjach system prawa tak słuszny i tak mocny, że niemal wszelkie najlepsze prawa nowoczesnej Europy zostały na nim oparte. Wszędzie słabi byli chronieni przed silniejszymi; na wybrzeżach wznoszono zamki; flota patrolowała Kanał i Morze Północne. Wspaniałe drogi przecięły wyspę ze wschodu na zachód i z północy na południe. Wzrastały pyszne miasta pełne wszelkiego dobra… świątynie…wiejskie wille”9.

Angielscy uczeni nie bez powodu prowadzili badania nad tym, w jaki sposób Rzymianie organizowali kolonie i jak traktowali narody podbite. Charles Trevelyan (1870–1958), uzasadniając konieczność wprowadzenia w Indiach angielskiego systemu edukacji, wzorował się na doświadczeniach Rzymu. Był głęboko przekonany, że rzymski język i literatura „wniknęły tak głęboko do języka i zwyczajów ludzi, że łacina po dziś dzień formuje bazę języków Francji i południowej Europy, a prawo rzymskie tworzy podstawę ich jurysprudencji”. Dalej zaś dowodził: „Rzymianie natychmiast ucywilizowali narody Europy i włączyli je pod swe rządy przez romanizację lub, innymi słowy, przez kształcenie ich w rzymskiej literaturze i sztuce oraz ucząc ich, że swych zdobywców należy naśladować, a nie sprzeciwiać się im. Mam nadzieję, że mieszkańcy Indii już wkrótce znajdą się wobec nas w tej samej sytuacji, w jakiej kiedyś my znajdowaliśmy się względem Rzymian”10.

Nauka nie poszła w las. W dramacie „Sen o Małpiej Górze” (Dream on Monkey Montain) karaibskiego autora Dereka Walcotta (ur. 1930) znalazła się scena, w której Mulat, kapralLestrade, przystępuje do przesłuchania czarnego starca Makaka, oskarżonego o zdemolowanie po pijanemu miejscowej kawiarni. Akcja dzieje się w Afryce. Lestrade jest dumny, wykonując „pracę białego człowieka”, i nazywa sam siebie „instrumentem prawa”. Prze­słuchanie prowadzi po angielsku, „przestrzegając zasad i reguł prawa rzymskiego, a prawo rzymskie jest prawem angielskim”. Tym samym kapral odrzuca wszelkie inne systemy prawne, zwłaszcza afrykańskie, które są dla niego uosobieniem irracjo­nalności i chaosu. Zwraca się więc do Makaka słowami: „Prawo jest dla mnie i dla ciebie ratunkiem… Tu nie dżungla. Tu nie Afryka. Tu nie kolejny beztroski czarnuch do ciebie mówi, ale osoba urzędowa! Sługa i wykonawca prawa! Tu nie prawa dżungli, ale coś, czego biały człowiek uczy cię, byś był za to wdzięczny”. Dalej zaś wyjaśnia przesłuchiwanemu i jego towarzyszom niedoli: „Prawo państwa jest prawem państwa. Prawo rzymskie, przyjaciele, nie jest prawem plemiennym. Dlatego, gdziekolwiek jesteśmy, wymierzajmy sprawiedliwość. Nie mamy czasu na cierpliwe reformy”11.

Wołanie na puszczy

Dla ludów kolonizowanych w oparciu o koncepcję terra nullius nadejście Brytyjczyków oznaczało najczęściej śmierć lub przymusowe przesiedlenie. Pojawiło się więc zapotrzebowanie, by znaleźć określenie, które pozwoli zbiurokratyzować masowe morderstwa i gwałty. I znowu z pomocą przyszła łacina i rzymskie doświadczenia. „Łacińskie »extermino« oznacza »wygnać poza granice«, »terminus« – »skazać na wygnanie«. Z tych pojęć powstało angielskie »exterminate«, co znaczy »wygnać poza granice życia, deportować z życia«”12. Aby pozbyć się resztek skrupułów, wprowadzono również system określeń dotyczących tubylców, które niewątpliwie pomagały w kolonizacji nowych ziem. „Europejczycy – wyjaśnia S. Lindqvist – od pierwszych kontaktów z mieszkańcami Afryki nazywali ich właśnie zwierzętami i opisywali jakorude and beaslike, like to brute beasts oraz more brute than the beasts they hunt13.

22.6.1897 r. imperium brytyjskie rozciągało się na jednej czwartej kuli ziemskiej. W samym Londynie poczytnością cieszyło się zaś pismo „Cosmopolis”, propagujące idee panbrytyjskie. Królową Wiktorię (1819–1901) porównywano w nim z największymi zdobywcami starożytnego świata: Dariuszem, Aleksandrem Wielkim i oczywiście Oktawianem Augustem.

Głosy utrzymane w innym tonie były mocne, choć dużo słabiej słyszalne. Oto w kwietniowym numerze „The Social De­mocrat” z roku 1897 szkocki arystokrata i socjalista Robert Bontine Cunningame Graham (1852–1936) z pasją perorował: „Dlaczego Bóg stworzył człowieka? Z niedbalstwa czy ze złośliwości? Tego nie wiemy. W każdym razie on, człowiek, istnieje. Czarny, biały, czerwony, żółty. Dawno temu żyli i walczyli Asyryjczycy, Babilończycy i Egipcjanie. Bóg jednak cały czas pragnął czegoś innego, lepszego. Sprawił, że z mroków barbarzyństwa wyłonili się Grecy i Rzymianie, by utorować drogę dla rasy przeznaczonej do panowania nad całym rodzajem ludzkim, a mianowicie dla rasy brytyjskiej – ograniczonych wyspiarzy, chrzczonych we mgle, nadętych od sukcesów i bogactw. (…) O, Afryko! Bóg musiał być w złym humorze, kiedy tworzył ten kontynent. Jak inaczej wytłumaczyć fakt zaludnienia tej ziemi populacją skazaną na to, by zastąpiły ją inne, przybywające ze świata rasy? (…) Czarnuchy nie mają żadnych armat, nie mają więc też żadnych praw. Ich kraj jest naszym krajem. Ich bydło i ziemia, ich nędzny sprzęt domowy i to wszystko, co posiadają, jest nasze – tak jak i ich kobiety są nasze. Do tego, by brać je jako konkubiny, garbować im skórę albo wymieniać, by zarazić je syfilisem, zrobić im dziecko, obrażać i dręczyć, »aż najbardziej podli z naszych łajdaków uczynią je nędzniejszymi od zwierząt«. Nasi biskupi wołają o pomstę do nieba, kiedy Ormianie hańbieni są przez Turków. Milczą jednak, gdy jeszcze większe przestępstwa popełniają ich rodacy. To obłudne brytyjskie serce bije dla wszystkich poza tymi, których własne Imperium topi we krwi. Bóg, który stworzył takich jak my – czy nie był przypadkiem szaleńcem?”14.

Podsumowanie

Głęboko skrywanym tajemnicom nadają Anglicy miano „trupa w szafie” (skeleton in the closet). Jednym z takich wstydliwych sekretów, słabo, co zrozumiałe, eksploatowanych w nauce prawa rzymskiego, jest rola ius Romanum w procesie tworzenia imperialno-kolonialnego prawodawstwa nowożytnej Europy.

Angloamerykańska kultura spopularyzowała również (choć zupełnie w innym kontekście, zgoda…) frazeologizm „wyjść z szafy” – co na użytek niniejszych rozważań przetłumaczmy jako „pokazać swoje prawdziwe ja”. Otóż pora już, by prawo rzymskie wyszło z szafy, pokazało swoje prawdziwe ja i przestało się zasłaniać Justynianem, Digestami, prawem prywatnym oraz łaciną, której i tak już nikt nie rozumie. Jego historia jest dużo bogatsza, bardziej złożona, a przez to również o wiele bardziej fascynująca, niż mogą na to wskazywać podręcznikowe omówienia. Wystarczy tylko trochę poszperać. Magistranci i doktoranci – do piór!


*  Autor jest doktorem nauk prawnych, historykiem sztuki, adiunktem w Katedrze Prawa Rzymskiego KUL.

1   Rdz.1.28.

2   A. Fitzmaurice, Humanism and America. An Intellectual History of English Colo­nialism, Cambridge 2003, s. 140.

3   L.A. Benton, Law and Colonial Cultures, Legal Regimes in World History. 1400–1900, Cambridge 2002, s. 168, przyp. 3.

4   Gai. inst. 2.66.

5   J.G. Fichte, Grundlage des Naturrechts nach Prinzipien der Wissenschaftslehre, Hamburg 1960, s. 132.

6   Ch. Gosden, Archeology and Colonialism. Cultural Contact from 5000 B.C. to the Present, Cambridge 2004, s. 27–28.

7   Obszernie i przystępnie na temat koncepcji terra nulliusS. Linqvist, Terra nullius. A Journey though No One’s Land, przeł. S. Death, London 2007.

8   Por. M. Bradley, Tacitus’ Agricola and the Conquest of Briain, [w:] Classics and Imperialism in the British Empire, Oxford 2010, s. 131.

9   R. Kipling, History of England, London 1911, s. 15–16.

10 R. Sundari Mantena, Imperial Rome, Anglicization and Civilizing Indians, [w:] Classics and Imperialism, s. 60–61.

11 D. Walcott, Dream on Monkey Mountain and Other Plays, London 1970, s. 219, 279, 280, 311.

12 S. Lindqvist, Wytępić to całe bydło, przeł. M. Haykowska, Warszawa 2009, s. 18.

13 Ibidem, s. 19.

14 Cyt. za: ibidem, s. 110–111.