Felietony

Pius XI

Tekst pochodzi z numeru: 2 (149) luty 2014

Dr Maciej Jońca

27.7.1918 r. Zjazd Biskupów Królestwa Polskiego powołał do życia Uniwersytet Lubelski, który dziś działa jako Katolicki Uniwersytet Lubelski Jana Pawła II. Pomysłodawcą i inicjatorem powołania nowej uczelni był ks. Idzi Radziszewski. Obradom biskupów przewodniczył zaś nuncjusz Stolicy Apostolskiej Achille Ratti, który w przyszłości miał zostać wybrany na Stolicę Piotrową i przyjąć imię Piusa XI. Dużo można napisać i dużo zostało napisane na temat tego papieża, zwłaszcza jego związków z Polską. Dlatego ten akurat wątek zostanie potraktowany powierzchownie, na czym z pewnością zyska wydobycie stosunku głowy Kościoła do prawa rzymskiego i jego przyjaźni ze słynnym polskim badaczem ius Romanum.

W Polsce i z Polską

Achille Ratti przyszedł na świat 31.5.1857 r. w rodzinie robotniczej. „Syn kowala [w istocie właściciela przędzalni bawełny – M.J.] z Desio pod Mediolanem nie wydawał się przeznaczonym do dyplomacji: krótki, szeroki, skłonny do otyłości, z poważnie patrzącymi zza grubych okularów oczami nie miał towarzyskiego uroku. Nie zdobił go wcale zsunięty na oczy kapelusz. Właściwie dobrze czuł się tylko wśród książek” – charakteryzuje go ks. Walerian Meysztowicz1. Losy przyszłego papieża potoczyły się jednak inaczej. Zdobywszy wszechstronne wykształcenie (posiadał doktoraty z prawa kanonicznego, teologii oraz filozofii), po krótkim epizodzie z pracą duszpasterską i akademicką został dyrektorem Biblioteki Ambrozjańskiej w Mediolanie, a następnie, w 1914 r., prefektem Biblioteki Watykańskiej. Wśród książek w istocie czuł się bardzo dobrze, dlatego zapewne niemałym zaskoczeniem dla otoczenia było mianowanie go w 1918 r. wizytatorem apostolskim w Polsce i na Litwie.

„Nie wiem – pisze dalej Meysztowicz – jak to się stało, że go Benedykt XV, na pewno wbrew jego własnej woli, wyrwał z biblioteki i posłał do Polski. (…) Bał się może raportów powierzchownych, do jakich byli zdolni otarci po złoconych dworach nuncjusze; ci, nawykli do pisania formalnych, tradycjonalistycznych doniesień, pisaliby z Polski rzeczy banalne – a rzeczywistość nie była tam wcale banalna”2.

W Polsce Achille Ratti czuł się dosyć dobrze. Szybko znalazł wspólny język z kardynałemAleksandrem Kakowskim, z rąk którego w warszawskiej katedrze otrzymał arcybiskupią sakrę. W okresie wojny polsko-bolszewickiej wsławił się jako jeden z dwóch zagranicznych dyplomatów (drugim był przedstawiciel Turcji), którzy pomimo huku dział dochodzących spod Radzymina nie wyjechali, tylko zostali w Warszawie. Polskę opuścił na skutek nieporozumień związanych z plebiscytami śląskimi w 1921 r.

Także później zachował jednak ciepły stosunek do Polski, która, można powiedzieć last minuteprzed wyborem na papieża, uhonorowała go Orderem Orła Białego. Na papieża wybrano go 6.2.1922 r. To właśnie w czasie jego pontyfikatu podpisano słynne traktaty laterańskie regulujące status prawny państwa Watykan, a także liczne konkordaty, w tym z Polską w 1925 r.

Rocznica uchwalenia kodyfikacji

W 1934 r. te części świata, które oparły swoje porządki prawne na koncepcjach zbudowanych przez Rzymian, świętowały 1400-lecie opracowania kodyfikacji justyniańskiej. Z tej okazji z inicjatywy Piusa XI odbył się w Rzymie wielki kongres, w którym wzięli udział najwybitniejsi profesorowie prawa rzymskiego z całego świata. Wśród nich znalazł się profesor KUL-u ks.Henryk Insadowski, który wygłosił w języku łacińskim odczyt nt. Quid momenti habueritchristianiamus ad ius romanum matrimoniale evolvendum („Jaki wpływ wywarło chrześcijaństwo na rozwój rzymskiego prawa małżeńskiego”).

Papieska inicjatywa została bardzo dobrze przyjęta przez środowisko romanistyczne w Polsce. W 1935 r., podczas uroczystego posiedzenia lwowskiego koła Polskiego Towarzystwa Filologicznego, Leon hr. Piniński wygłosił odczyt o nieprzemijających wartościach zawartych w kodyfikacji. Po nim głos zabrał dr Wincenty Śmiałek, który zauważył między innymi: „Pod kopułę, rozpiętą nad olbrzymią świątynią Justyniana, wjechał 29.5.1453 r. zwycięski Mohamed II, depcząc wśród rzezi kopytami konia tłumy rozmodlone w przybytku Pańskim, który na długo miał się stać meczetem Mahometa, ze zmianą szczerozłotej Mekki, z narzuconym według nakazu Koranu na przepych dekoracji mozaikowej tynkiem, spod którego odsłania się on dziś jako stała ozdoba muzeum, jakiem z woli Kemala Paszy pozostaje św. Zofia, muzeum udostępnionemu publiczności z początkiem tego miesiąca. Odwrotny los za dni naszych spotkać ma drugi pełen chwały pomnik Justyniana: w imię mgławicowego nordyzmu ma ściemnieć i zgasnąć blask prawa rzymskiego, katedry uniwersyteckie z prawem rzymskim mają zamilknąć, jakby nad wszystkim pod wabnym głosem jakiejś Loreley unosiła się tęsknota do nawrotu tam, skąd prawo rzymskie było wybawieniem, nawrotu do dżungli, in das Elementarreich, jakby powiedziałSchiller. Skuteczną przeciwwagę tej ułudnej efemerydzie będzie założona przez Piusa XI w 14-wieczną rocznicę zbiorów justyniańskich międzynarodowa akademia prawa rzymskiego, do której wejdą uczeni wszystkich narodów i wszystkich wyznań. Wypłynie z cieniów przeszłości wizja kodyfikatora z wyrazistością rawenackiej mozaiki S. Vitale w orszaku dworu, wizja zwiastuna nowej ery”3.

Jedność rodzaju ludzkiego

Przytyk dra Śmiałka pod adresem „mgławicowego nordyzmu” był dla słuchaczy czytelny. W hitlerowskich Niemczech zaczęto właśnie wdrażać w życie postulat zawarty w 19 punkcie ­programu NSDAP: „Żądamy, aby prawo rzymskie, które służy materialistycznemu porządkowi świata, zastąpić nowym systemem prawnym w całych Niemczech”. Papież nie miał jednak sentymentu do systemów totalitarnych. Nazizm napiętnował w słynnej encyklice Mit brennender Sorge („Z palącą troską”) z 14.3.1937 r. Nie zdążył natomiast ogłosić antyrasistowskiej encykliki noszącej znamienny tytuł Humani generis unitas („Jedność rodzaju ­ludzkiego”).

Kiedy Hitler przybył w 1938 r. do Rzymu, papież ostentacyjnie wyjechał do Castel Gandolfo, oświadczywszy, że w tym czasie rzymskie powietrze mu nie służy, co natychmiast podchwyciły ulice Wiecznego Miasta, a potem świat. Jak pisze Meysztowicz: „Hitlera, gościa Mussoliniego, przyjmowanego z największymi honorami przez faszystów w Rzymie, papież nie tylko nie przyjął, ale kazał dyrektorowi Muzeów Watykańskich zatrzasnąć przed Führerem drzwi do muzeów Watykanu (mógł to zrobić tym bardziej, że każdy kolejny papież jest tych zbiorów osobistym władcą i właścicielem). Nieszczęśliwy, drżący Bartolomeo Nogara, z kilkoma gwardzistami szwajcarskimi, oczekiwał na przyjazd Hitlera na stopniach muzeum, by wykonać zlecony mu niesłychany afront. Ale widocznie uprzedzony Hitler zrezygnował z oglądania dzieł sztuki: nie przyjechał”4.

Taubenschlag

Rafał Taubenschlag, wybitny polski papirolog, romanista, przed wojną pracownik UJ, a po wojnie UW, to w historii polskiej romanistyki człowiek instytucja. Dziś imię jego nosi Biblioteka Papirologii, Prawa Rzymskiego i Antycznego mieszcząca się na Uniwersytecie Warszawskim (notabene: w byłym mieszkaniu profesora). Faktem, który na ogół uchodzi uwadze badaczy, jest bliska zażyłość tego uczonego z Piusem XI.

Pomocnik i współpracownik Taubenschlaga, Bronisław Szatyn, tak pisze o tym w swoich wspomnieniach: „Wielki wpływ wywarł na profesora Taubenschlaga papież Pius XI. Papież był Włochem. W latach pierwszej wojny światowej sprawował funkcję prefekta Biblioteki Watykańskiej. Kierował nią przez siedem lat, a opuścił to stanowisko, kiedy został mianowany pierwszym nuncjuszem apostolskim w Warszawie, pod swoim rodowym nazwiskiem: Ratti. Bardzo polubił Polskę, rozumiał ten kraj i był wielkim przyjacielem Polaków. On to nakłoniłTaubenschlaga do poszukiwań w Bibliotece Watykańskiej i zarazem ułatwił mu je. Profesor czuł się w Watykanie jak u siebie w domu. Często później bywał osobistym gościem Piusa XI i dyskutowali nad odkryciami dokonywanymi przez uczonego w Bibliotece”5.

Powyższa relacja jest z pewnością odrobinę przesłodzona. Ksiądz Walerian Meysztowicz, który o stosunkach panujących za Spiżową Bramą wiedział znacznie więcej, tak pisał o początkach rządów tego papieża: „Po lekkim, swobodnym dworze Benedykta XV nowe w Watykanie nastały czasy. Z Piusem XI nie było żartów. Protokół musiał być strzeżony. Gwardzista szlachecki i dyżurny szambelan duchowny już nie szli na spacer w ogrodach watykańskich obok papieża, lecz o kilka kroków za nim: oficer w hełmie, ksiądz z kapeluszem w ręku. Deszczyk kiedyś zaczął kropić i jak wszyscy Włosi, bojąc się raffreddore [przeziębienia – M.J.], Monsignor (…) naprzód manewrował kapeluszem, a potem go włożył. Na zakręcie papież zauważył ten cios w obyczaj dworu i sam… zdjął kapelusz. Gdy kiedyś, przez zapomnienie, zjawiłem się na audiencję w fioletowej farioli bez pasa – wywołało to popłoch w antykamerze i ksiądz Confalonieri, szambelan partecipante, który schodził z dyżuru, zdążył mnie jeszcze swoim pasem przepasać.Pizzardo, sostituto sekretariatu stanu, robił prędko znak krzyża, nim wszedł do biblioteki. Żartów nie było”6. Mogło nie być, choć Taubenschlaga i Piusa XI łączyła wspólna pasja – miłość do książek i pracy naukowej. To z całą pewnością wyróżniało polskiego uczonego spośród ludzi z otoczenia papieża. Być może w istocie cieszył się więc jakimiś szczególnymi względami?

W roku 1938 Rafał Taubenschlag przyjął chrzest. Fakt ten z pewnością wpłynął na ocieplenie relacji pomiędzy nim i głową Kościoła. B. Szatyn pisze: „Profesor zaczął opowiadać mi o swoich poszukiwaniach w Bibliotece Watykańskiej. Coraz częściej napomykał, że wyniki jego odkryć wymagają poprawienia istniejącego podręcznika prawa rzymskiego i oświetlenia różnych kwestii na nowo. Tak samo należałoby przeprowadzić porównanie z obecnie zmienionymi niektórymi przepisami prawa polskiego. Po pewnym czasie zaproponował, byśmy razem wydali nową wersję jego podręcznika. On opracuje prawo rzymskie już w nowym naświetleniu, a ja prawo porównawcze polskie. Zgodziłem się. Zabraliśmy się do roboty. Każdy z nas był bardzo zajęty.Taubenschlag, kiedy tylko mógł, jeździł do Rzymu, przygotowywał tam w Bibliotece materiały do nowego wydawnictwa, a ja zajmowałem się prywatną praktyką adwokacką, pracą dla niego i przygotowywaniem materiałów do nowego podręcznika”7.

Ambitnych planów niestety nie udało się zrealizować. „Szczęście opuściło Profesora. Niedługo po odejściu żony umiera w roku 1938 jego przyjaciel i protektor profesor Stanisław Wróblewski.Taubenschlag, rozgoryczony stosunkami rodzinnymi i śmiercią Wróblewskiego, napiera na szybsze ukończenie prac związanych z nowym podręcznikiem. Papież mu zaproponował, by na stałe przeniósł się do Watykanu. Przyjął zaproszenie z wdzięcznością. Z Krakowem coraz mniej go łączy. Wyda podręcznik i wyjedzie. Przyspieszamy robotę. Pada następny cios: umiera Pius XI. Nowym papieżem zostaje dotychczasowy podsekretarz stanu kardynał Pacelli. Wstępując na tron papieski, przyjmuje imię Piusa XII. Inny wiatr poczyna wiać z Watykanu. Pacelli, były nuncjusz w Berlinie, widzi Polskę oczyma niemieckimi. To nie Pius XI, który był w Polsce, znał ją i rozumiał język polski. Nowy papież to formalista, prawnik, zwolennik Niemiec. Śmierć Piusa XIuderza ciężko w Taubenschlaga. Wszystkie jego nadzieje, przygotowania i przyszłość – zniszczone”8.

Zakończenie

Taubenschlag nie wyjechał do Rzymu, ale dzięki pomocy uczniów i przyjaciół udało mu się wyemigrować do Ameryki, gdzie przeżył wojnę, by następnie powrócić do kraju i objąć katedrę na UW. Podręczniki zatytułowane „Rzymskie prawo prywatne” oraz „Rzymskie prawo prywatne na tle praw antycznych” ukazały się dopiero w 1955 r. Nie ma w nich jednak wycieczek w kierunku ówczesnego czy też przedwojennego prawa cywilnego. Szkoda. Tymczasem Pius XIpozostał we wdzięcznej pamięci Polaków. W Warszawie wmurowano trzy tablice służące jego upamiętnieniu: w domu przy ul. Książęcej, w bazylice Najświętszego Serca Jezusa przy ul. Kawęczyńskiej oraz w pokamedulskim eremie (tzw. królewskim) na warszawskich Bielanach. Imię jego nosi również jedna z sal KUL-u. Napisano na niej: „Sala im. J. Św. Piusa XI fundacji Episkopatu Polskiego 2. X. 1927”. Bardzo słusznie. I dla nas zrobił bowiem wiele.


* Doktor nauk prawnych, historyk sztuki, adiunkt w Katedrze Prawa Rzymskiego KUL.

1 W. Meysztowicz, Gawędy o czasach i ludziach, Łomianki 2012, s. 251.

2 Ibidem, s. 251–152.

3 S.P., 1400-lecie dokonania kodyfikacji Justyniana, Eos 35.1 (1935), s. 112–113.

4 W. Meysztowicz, op. cit., s. 256.

5 B. Szatyn, Na aryjskich papierach, Kraków 1960, s. 120.

6 W. Meysztowicz, op. cit., s. 260.

7 B. Szatyn, op. cit., s. 121.

8 Ibidem, s. 122.