Felietony

Pojawienie się kobiet w adwokaturze a kłopotliwy balast rzymskiego prawa. Część II

Tekst pochodzi z numeru: 3 (114) marzec 2010

dr Maciej Jońca

Siła przebicia kobiet w męskim świecie

Przesadą byłoby twierdzenie, że panie nie miały żadnego wpływu na to, co się działo w rzymskim ustawodawstwie oraz wymiarze sprawiedliwości. Wiele zależało od ich pozycji społecznej oraz zainteresowania sprawami publicznymi. Kobiety należące do wąskiej grupy arystokratek niejednokrotnie zakulisowo rządziły państwem. Cezarobójca Brutus był bardzo związany ze swą matką Serwilią (190 r. p.n.e.–42 r. p.n.e.). Tajemnicę poliszynela stanowiło przemożne oddziaływanie Terencji (ok. 98 r. p.n.e.–4 r. n.e.) na Cycerona. Podobnie mówiono o żonie Oktawiana AugustaLiwii (58 r. p.n.e.–29 r. n.e.). Małżonka Klaudiusza Messalina (17–48 r. n.e.) ostentacyjnie ustawiała swe krzesło obok miejsca, w którym jej mąż sprawował wymiar sprawiedliwości, przyjmował posłów itd. Mamy również przykłady forteli stosowanych przez rzymskie damy w celu wysondowania tego, co działo się w rzymskim senacie.

Ponadto zdarzały się przypadki zbiorowego wywierania presji, podejmowane przez przedstawicielki płci pięknej w ich wspólnym interesie. Najbardziej znanym tego przykładem jest protest przeciw utrzymaniu w mocy postanowień uchwalonej w roku 215 p.n.e. lex Oppia (swoją drogą historia ta powiela liczne stereotypy). Przyjęta w warunkach wojny z Hannibalem ustawa zakazywała kobietom noszenia biżuterii ważącej więcej niż 13,644 g (pół uncji), strojenia się w barwne szaty oraz używania zaprzęgów w mieście. Kiedy niebezpieczeństwo związane z kartagińską inwazją minęło, senat zebrał się, by zdecydować, co dalej z narzuconymi ongiś restrykcjami. Większość głosujących było za ich zniesieniem, jednak stosowna uchwała nie przeszła na skutek weta zgłoszonego przez dwóch trybunów ludowych. „Następnego dnia – jak pisze Liwiusz – wielka liczba kobiet wyległa na ulice i wspólnie obsiadła bramy wejściowe do domów Brutusów, którzy zablokowali wniosek kolegów, i nie odstąpiły, zanim trybuńskie weto nie zostało cofnięte” (Liv. 34.1–8).

Światełko nadziei

W sprawach karnych przez długi czas kobiety nie mogły występować nawet jako oskarżone (sic!). W razie podejrzenia popełnienia przestępstwa obowiązek zbadania sprawy i ewentualnego ukarania winowajczyni spadał na jej najbliższych krewnych, którzy zbierali się jako tzw. rodzinny sąd (iudicium domesticum). Jeżeli rada uznała winę oskarżonej, ta mogła spodziewać się nawet śmierci. Do sporadycznych wyjątków należą sprawy rozpatrywane przez specjalne komisje śledcze (quaestiones extraordinariae), powoływane w chwilach poważnego zagrożenia państwa. Nawet jednak te organy, wydawszy wyrok skazujący na karę główną, przekazywały winowajczynie rodzinom, by we własnym zakresie odebrały im życie (por. Liv. 39.18).

Sytuacja zmieniła się w niespokojnym okresie schyłku republiki rzymskiej (I w. p.n.e.). Wtedy to obok funkcjonującego dotychczas sądownictwa sprawowanego przez sądy domowe oraz zgromadzenia ludu pojawiły się trybunały przysięgłych, przed którymi mogły się pojawiać kobiety. Cyceron z emfazą podkreślał, że w sprawach dotyczących skrytobójstw i otruć, do czego, nawiasem mówiąc, kobiety miały posiadać szczególne predyspozycje, „wzywa się przed sąd wszystkich mężczyzn, kobiety, wyzwoleńców i niewolników” (pro Cluent. 148). A jednak widok przedstawicielki płci pięknej przed sądem, nawet w charakterze oskarżonej, nadal stanowił rzadkość. Ten sam Cyceron w mowie wygłoszonej w obronie Celiusza wykrzykiwał, że nigdy do głowy nie przyszłoby mu toczenie sporów z kobietami (pro Cael. 13.32).

Faktyczne pojawienie się kobiet przed trybunałami przyniosło ostatnie półwiecze przed naszą erą, naznaczone krwawymi wojnami domowymi i prześladowaniami politycznymi, w których życie stracił kwiat arystokracji rzymskiej. Żony i krewne mężczyzn, których aktualna władza uznała za swych wrogów, zostały pozostawione same sobie. Ich mężowie i ojcowie nie żyli lub znajdowali się daleko. Pozostali krewni bali się występować w ich imieniu, by nie narazić się na zarzut sprzyjania wrogom państwa. W tych warunkach panie nie miały innego wyjścia, jak wziąć sprawy w swoje ręce.

W anonimowej mowie pogrzebowej powstałej około 8 r. n.e. mąż wśród licznych dokonań zmarłej żony wymienia także to: „Zostałaś osierocona nagle przed dniem naszych zaślubin, kiedy oboje twych rodziców razem zamordowano na wiejskim pustkowiu. Ponieważ ja wcześniej udałem się do prowincji Macedonia, a mąż twojej siostry, Kluwiusz, wyruszył do prowincji Afryka, to głównie dzięki twoim staraniom ich śmierć nie pozostała niepomszczona. Tak energicznie spełniłaś powinność córki, wysuwając usilne żądania i dochodząc sprawiedliwości, że nawet gdybyśmy byli obecni na miejscu, nie udałoby się nam zdziałać więcej” (laudatio Turiae 1.3–9).

To niejedyny przykład sukcesu odniesionego wówczas przez kobietę przed sądem. Waleriusz Maksymus (I w. n.e.) w zbiorze anegdot zatytułowanym „O słynnych czynach i powiedzeniach” opisał kolejny proces karny: „Mezja z Sentinum, oskarżona przed pretorem Lucjuszem Titiuszemw obecności licznie zgromadzonego tłumu, broniła się sama, przechodząc przez wszystkie stadia obrony nie tylko ze znawstwem, ale również mężnie, i niemal jednogłośnie została uwolniona od zarzutów już w pierwszym głosowaniu. Ponieważ pod żeńską powłoką posiadała męskiego ducha, nazywano ją babochłopem” (gr. androgyne; Val. Max. 8.3.1). Na końcu wywodu nieprzypadkowo pojawia się grecki termin androgyne (hermafrodyta, obojnak, babochłop). Osoby o nieustalonej płci budziły przerażenie Rzymian. Uśmiercano je natychmiast po odkryciu u nich męskich i żeńskich organów płciowych. Przydomek, który nadano Mezji, nie był zatem jedynie obelgą. W jego brzmieniu czaił się zabobonny strach i groźba.

Inna przedsiębiorcza pani, korzystając z chwilowej koniunktury, zaczęła nie tylko występować przed sądem we własnym imieniu, ale również ośmieliła się reprezentować innych! Aktywnie realizowała się zarówno w sprawach karnych, jak i cywilnych. Tego było już za wiele… Ale nie uprzedzajmy faktów. Oto jej historia: „Kafrania, żona senatora Licyniusza Bukcjonisa, wciąż była gotowa wziąć udział w rozprawie sądowej i zawsze osobiście przemawiała przed pretorem we własnej sprawie. Nie dlatego, że brakowało adwokatów, ale ponieważ zbywało jej na bezwstydzie. W ten sposób, wbrew ustalonym zwyczajom panującym na forum, osaczając trybunały swym szczekaniem, stała się najbardziej znanym przykładem kobiety pieniacza, do tego stopnia, że na niewiasty podłych obyczajów spada imię Kafranii ku pamięci występku tej ostatniej”. Waleriusz Maksymus, podobnie jak zdecydowana większość przedstawicieli płci brzydkiej w Rzymie, nie pałał do Kafranii szczególną sympatią. Koniec jego relacji aż nadto dosadnie wyraża podskórne lęki Rzymian przed oddaniem kobietom głosu na forum: „Dożyła do konsulatu Gajusza Cezara oraz Publiusza Serwiliusza. W przypadku takiego potwora warto bowiem przechować pamięć raczej o momencie jego śmierci niż narodzin” (Val. Max. 8.3.2). Pisząc o kobiecie występującej przed sądem jako o potworze (łac. monstrum), autor dał do zrozumienia, że stanowiła ona byt wynaturzony i anormalny. W interesie całego ludu i w imię zachowania dobrych relacji z bogami zasługiwała na jak najszybszą śmierć, podobnie jak, o czym wspomniano wyżej, hermafrodyci.

Męska reakcja

Gdyby imię damy, która rzekomo dała się we znaki rzymskim sędziom, zachowało się jedynie we wzmiance Waleriusza Maksymusa, jej historię do dziś można by postrzegać jako jeszcze jedną z wielu antycznych powiastek, w których panie występują w rolach czarnych charakterów. Tymczasem Kafranię w swych pismach uwiecznił również jurysta Ulpian. W jego komentarzu do edyktu pretorskiego znajdujemy następujące wyjaśnienie: „Pretor mówi: jeżeli uczestnicy procesu nie będą mieli adwokata, ja im go wyznaczę (…). Następnie przedstawiony jest edykt przeciw tym, którzy nie mogą reprezentować innych. Pretor wykluczył ich ze względu na płeć lub kalectwo oraz wytypował osoby dotknięte infamią. Ze względu na płeć – zabrania kobietom reprezentować innych przed sądem. Uzasadnienie tego zakazu jest takie, by kobiety nie mieszały się do cudzych spraw z uszczerbkiem na skromności właściwej ich płci ani nie wykonywały męskich funkcji. Prawo to wprowadzono, mając na uwadze przykład Kafranii, która bezwstydnie pojawiając się przed sądem i naprzykrzając się sędziemu, dała powód do wydania edyktu” (D. 3.1.1.4–5).

Po śmierci Kafranii znany jest tylko jeden przypadek, w którym kobiety poważyły się publicznie wystąpić w obronie swych praw. Zgodnie z przyjętym zakazem nie wytoczyły nikomu procesu. Ich działanie miało charakter raczej spontaniczny. Kiedy niedługo po śmierci Cezara Rzym dostał się pod kontrolę triumwiratu, w skład którego weszli Marek Antoniusz, Marek Lepidus orazOktawian, nowi władcy natychmiast zapragnęli nieco uszczuplić majątki swych nieobecnych w mieście wrogów. W tym celu w 42 r. p.n.e. wiele rzymskich matron, matek, córek i żon osób wyjętych spod prawa, zostało obłożonych wysoką kontrybucją. Kiedy „nikt z męskich krewnych nie odważył się zabrać głosu w ich imieniu, Hortensja, córka Kwintusa Hortensjusza1, stanowczo i z dobrym skutkiem przedstawiła sprawę triumwirom. Popisawszy się godnym ojca darem wymowy, zyskała umorzenie większej części podatku”. Wydarzenie to należy jednak traktować w kategoriach interesującego epizodu. Autor zacytowanej relacji z nutką żalu, zdominowaną wszakże uczuciem ulgi, dodaje, że bogata spuścizna elokwencji Hortensjusza wygasła „wraz z jedną mową wygłoszoną przez kobietę” (Val. Max. 8.3.3; por. Quint. inst. or. 1.1.6). Mimo odniesionego sukcesu zachowanie odważnych kobiet odebrano jako zuchwalstwo. Nie zostały one siłą odepchnięte od trybunału jedynie z powodu licznie zebranego tłumu, który stanął w ich obronie (App. bell. civ. 4.34.135).

Kobietom odebrano zatem prawo występowania przed sądem zarówno we własnym, jak i w cudzym imieniu. W konstytucji cesarskiej z 315 r. Konstantyn przypomniał zakaz występowania kobiet z powództwami cywilnymi. Zapobiegliwy władca podkreślił przy tym, że celem takiego rozwiązania jest ochrona „skromności matrony” (łac. matronalis pudor; CJ 2.12.21 pr.). W sprawach karnych niemal identyczna opinia została wyrażona w decyzji z 322 r., w której czytamy, że nie jest zgodne z prawem boskim (łac. fas), by kobiety miały prawo wnoszenia oskarżenia we wszystkich rodzajach spraw karnych. Władca zdobył się przy tej okazji na zadziwiającą uwagę: „Należy również napomnieć adwokatów, aby z powodów merkantylnych lekkomyślnie nie przyjmowali jako klientów kobiet, które znajdując oparcie w swej płci, prą do bezprawnych działań” (CTh. 9.1.3).

Problematyczne dziedzictwo

Wróćmy do Kafranii. Tłumaczenie, że „raz, gdzieś, kiedyś, za siedmioma górami” była sobie kobieta, która nadepnęła na odcisk męskiej ambicji i dlatego żadna z pań nie może występować przed sądem, stoi na podobnym poziomie, jak uzasadnienie przebywania kobiet pod opieką mężczyzn z powodu „słabości płci”. A jednak od I w. p.n.e. musiało minąć niemal dwadzieścia stuleci, by sala sądowa mogła ujrzeć kobietę w todze, zabierającą głos w cudzym imieniu. Zakaz występowania przed sądem wyrażony w komentarzu Domicjusza Ulpiana kompilatorzy justyniańscy włączyli do Digestów (powst. w latach 528–534). Powtórzyły go średniowieczne kodyfikacje prawa zwyczajowego, jak na przykład Zwierciadło Saskie (powst. 1220–1235 r.) czy Zwierciadło Szwabskie (powst. ok. 1275 r.). Podobne zarządzenia spotyka się w decyzjach królów francuskich, począwszy od Ludwika IX (1214–1270). Na gruncie procesu kościelnego kategoryczny zakaz reprezentowania interesów stron przez kobiety zawarto w dekrecie Gracjana(powst. ok. 1140 r.) oraz w dekretałach papieża Grzegorza IX (promulg. 5.8.1234 r.).

Wraz z recepcją prawa rzymskiego w Europie, która nastąpiła pod koniec średniowiecza, wykonywanie zawodów prawniczych uległo profesjonalizacji w oparciu między innymi o pewne zasady wypracowane jeszcze przez Rzymian. Powstały więc funkcje, które mogli wykonywać jedynie wykształceni prawnicy. Spośród nich warto wyróżnić procuratores, którzy w cudzym imieniu zabierali głos przed sądem, oraz advocati, którzy koncentrowali się raczej na udzielaniu porad prawnych. Obie profesje były dostępne wyłącznie dla mężczyzn. Uzasadnienie tego stanu rzeczy odnajdowano również w prawie rzymskim. Szczególnie eksploatowanym argumentem wytaczanym przy okazji dyskusji na ten temat była troska o poszanowanie żeńskiej czci (łac.verecundia), która przez dopuszczenie pań przed sądy mogłaby doznać uszczerbku. Dla pewności dodano nakaz ukończenia studiów z zakresu prawa rzymskiego i kanonicznego (łac. in utroque iure), połączony z zakazem przyjmowania na studia prawnicze kobiet. Tym samym koło się zamknęło.

Podsumowanie

Bądźmy realistami – gdyby w Digestach nie znalazła się wzmianka na temat „wyszczekanej”Kafranii, w oparciu o którą expressis verbis sformułowano zakaz występowania przed sądem, panowie z pewnością znaleźliby inne wytłumaczenie pozwalające im jeszcze przez wiele wieków zachować monopol w tej sferze. Skoro jednak Digesta znajdowały się pod ręką…


* Autor jest doktorem nauk prawnych, historykiem sztuki, adiunktem w Katedrze Prawa Rzymskiego KUL.

1 Kwintus Hortensjusz Hortalus (114–50 r. p.n.e.) – wybitny mówca sądowy i polityczny. Do 63 r. p.n.e. rywal Cycerona.