Prawo w filmie

Raport mniejszości

Tekst pochodzi z numeru: 01 (94) styczeń 2008

dr Kamil Zeidler*, mec. Przemysław Rybiński**

„Raport mniejszości” (Minority Report)

USA, 2002, reż. Steven Spielberg, scen. Jon Cohen, Scott Frank, obsada: Tom Cruise, Kathryn Morris, Samantha Morton, Colin Farrell, Max von Sydow

Steven Spielberg sięga po prozę Phillipa K. Dicka (opowiadanie opublikowane w 1956 r.). Waszyngton, rok 2054. Przyszłość można przewidzieć, a winnych ukarać, zanim popełnią zaplanowane morderstwo. Dowodów ich niedoszłych zbrodni dostarczają jasnowidze – trzy obdarzone niezwykłymi zdolnościami parapsychologicznymi istoty, które nigdy się nie mylą. Komisarz John Anderton (Tom Cruise), który przed sześciu laty stracił syna, gotów jest na wszystko, by oszczędzić innym rodzicom podobnego losu. Ślepo wierzy w niezawodność systemu… dopóki sam nie stanie się głównym podejrzanym.

Wstęp

Tym razem chcielibyśmy zwrócić uwagę Czytelników na film, który filmem prawniczym nie jest. Jest natomiast dziełem, które warte jest uwagi z co najmniej jednego względu – będzie dla każdego chyba prawnika filmem niezwykle przewrotnym. Budzi bowiem naturalny i zrozumiały sprzeciw dla osoby wychowanej w europejskiej kulturze prawnej, zgodnie z utrwalonymi i pewnymi zasadami prawa w niej funkcjonującymi.

Chodzi tu o film Stevena Spielberga „Raport mniejszości”, który jest adaptacją opowiadania jednego z najznakomitszych pisarzy science fiction Philipa K. Dicka. Nie jest to pierwsza filmowa adaptacja jego twórczości, gdyż wypada tu chociażby wskazać arcydzieło kinematografii – „Łowcę androidów” Ridleya Scotta1. Choć wizja świata przyszłości przedstawiona przezSpielberga nie jest aż tak mroczna i destrukcyjna, to jednak oba filmy dotykają ważnych problemów z zakresu futurologii2. I oba filmy opatrzone są doskonałą ścieżką muzyczną, którą do „Łowcy androidów” napisał Vangelis, natomiast do „Raportu mniejszości”, tak jak do innych filmów Spielberga, John Williams (wspierając się utworami J.S. Bacha).

Futurystyczna wizja wymiaru sprawiedliwości

Na czym polega owa przewrotna i zarazem nie do zaakceptowania przez prawnika koncepcja przedstawiona w „Raporcie mniejszości”? Chodzi tu o przełamanie czy nawet zanegowanie co najmniej kilku podstawowych zasad prawa karnego. Film przenosi nas do roku 2054 do miasta Waszyngton, gdzie wprowadzony został pilotażowy program walki z przestępczością (zabójstwami). Program prewencji, bo tak się nazywa, przez sześć lat jego działania w Waszyngtonie doprowadził do radykalnego – o 90% – spadku liczby zabójstw; wcześniej miała tu miejsce plaga tego typu przestępstw. W chwili, w której film się rozpoczyna, rozważane jest wprowadzenie ogólnonarodowego programu prewencji, mającego objąć cały kraj. Decyzja, czy ma on zostać wdrożony, zostanie podjęta w drodze ogólnokrajowego referendum. W związku z tym w mediach prowadzona jest kampania mająca przekonać społeczeństwo do jego poparcia. Natomiast pewne wątpliwości ma Departament Sprawiedliwości, w związku z czym prokurator generalny przysyła urzędnika, któremu zleca nadzorowanie projektu przed podjęciem ostatecznej decyzji. Urzędnikiem tym jest Danny Witwer (jedna z pierwszych, rzeczywiście udanych, ról Colina Farrella).

Procedura działania programu prewencji jest taka, że gdy jasnowidze przewidzą morderstwo, które ma być dokonane – jest ich trzech i ich wizje muszą się pokrywać – informacja jest przekazywana do centrum zarządzania w Agencji Prewencji (ang. Department of Precrime). Tam czeka już funkcjonariusz – John Anderton (Tom Cruise) – oraz – za pośrednictwem wideofonu – dwuosobowa komisja, w której skład wchodzi sędzia, zatwierdzająca podjęcie dalszych czynności. Materiał otrzymany od jasnowidzów jest opracowywany i grupa specjalna zostaje wysłana w miejsce, gdzie ma dojść do zdarzenia. Wówczas policjanci udaremniają popełnienie przestępstwa, a osoba, która miała go dokonać, zostaje zatrzymana. Zdumiewa moment zatrzymania, gdzie John Anderson – funkcjonariusz Agencji Prewencji – wypowiada formułę: „Z nakazu Agencji Prewencji Dystryktu Kolumbia aresztuję Pana za podwójne zabójstwo, które miał Pan popełnić dzisiaj o godzinie 8.04 rano”. Zwłaszcza że do zatrzymania dochodzi o godz. 8.03 rano. I osoba taka zostaje w konsekwencji skazana za czyn, którego nie popełniła – mieliśmy tu do czynienia co najwyżej z usiłowaniem. Jakby tego było mało, nic nawet nie wskazuje na to, że osoba taka zostaje przed osadzeniem w więzieniu, gdzie karę odbywa w stanie półśpiączki, w ogóle wysłuchana. W ten sposób nie struktura kryminalna (zajmująca się wykrywaniem), ale struktura prewencyjna w policji staje się najważniejsza.

Deterministyczne podejście do rzeczywistości

W samym filmie wątpliwość, którą tu wskazujemy, pojawia się w kilku ważnych rozmowach. Podnoszone są argumenty tak natury prawnej, jak i filozoficznej, metafizycznej. Wszak skazywani są ludzie, którzy nie popełnili przestępstwa. Cóż w sytuacji, gdy dojdzie do błędnej interpretacji wizji jasnowidzów, na przykład gdyby ktoś chciał zabić, ale nie był do tego zdolny. „Jasnowidze przewidują przyszłe zdarzenia” – odpowiada funkcjonariusz. A potem dodaje – „Potrafimy zmienić przyszłość. Jesteśmy bardziej duchownymi niż glinami”.

Philip K. Dick zakłada w „Raporcie mniejszości” deterministyczny (choć nie fatalistyczny) wariant tkanki rzeczywistości. W najogólniejszym zarysie determinizm w metafizyce polega na nieuchronności (konieczności) wszelkich zdarzeń, przy czym nieuchronność ta wynika z niekończących się łańcuchów przyczynowo-skutkowych.

Każde zdarzenie zarazem jest skutkiem pewnych zdarzeń i przyczyną dla zdarzeń dalszych. Filozoficzną racją dla wkroczenia oddziału Prewencji jest właśnie nieuchronność zabójstwa, które zostanie popełnione. Paradoks jest tu podwójny. Po pierwsze, skutkiem zapobieżenia zabójstwu jest nic innego jak naruszenie owej nieuchronności, czyli – de facto – zniweczenie przyczyny, dla której Prewencja wkracza do akcji. Po drugie, każda skuteczna akcja Prewencji powoduje, że prekognici (jasnowidze) powinni byli przewidzieć samą akcję, zwłaszcza zaś to, że będzie to akcja skuteczna. Innymi słowy, skoro zabójstwo udaremniono, to jasnowidze nie mogli przewidzieć, że zabójstwo w ogóle zostanie nieuchronnie popełnione.

Wizja Philipa K. Dicka w opozycji do prawa karnego

Jeśli dla Czytelnika wizja ta nie jest rewolucją w stosunku do teraźniejszego myślenia o prawie karnym, to proszę pozwolić mi przypomnieć treść tylko kilku przepisów statuujących zasady przez koncepcję powyższą naruszone, a wręcz zburzone. Wszystkie znajdują umocowanie w Konstytucji i powszechnie postrzega się je jako współtworzące fundament porządku prawnego. Według art. 1 § 1 KK odpowiedzialności karnej podlega ten tylko, kto popełnia czyn zabroniony pod groźbą kary przez ustawę obowiązującą w czasie jego popełnienia. Zgodnie z przeważającym poglądem doktryny przepis ten oznacza, że polskie prawo karne jest prawem karnym czynu: przedmiotem osądzenia jest czyn sprawcy, a nie sam sprawca. W każdym prawie karnym czynu istnieje kara, która pomyślana jest (według najbardziej rozpowszechnionej koncepcji ­odpłaty) jako dolegliwość proporcjonalna do szkodliwości czynu. Wizja Philipa K. Dicka jest kreacją prawa karnego sprawcy, czyli przeciwieństwa prawa karnego czynu; tuosądza się sprawcę pomimo nieistnienia czynu w takiej postaci, za jaką następuje osądzenie.

Konsekwencją tego jest całkowite odejście od pojęcia kary: ponieważ czynu nie ma, nie ma również odpłaty. Reakcja karna pozostaje ograniczona do odizolowania sprawcy od „zdrowej” części społeczeństwa.

Z modelem prawa karnego materialnego czynu zsynchronizowane są normy-zasady proceduralne: trafnej reakcji karnej, prawdy, obiektywizmu, domniemania niewinności, in dubio pro reo i prawa do obrony. W myśl art. 2 § 1 pkt 1 KPK celem postępowania karnego jest, aby sprawca przestępstwa został wykryty i pociągnięty do odpowiedzialności karnej, a osoba niewinna nie poniosła tej odpowiedzialności. Artykuł 2 § 2 KPK stanowi, że podstawę wszelkich rozstrzygnięć powinny stanowić prawdziwe ustalenia faktyczne. Artykuł 4 KPK stanowi, że organy prowadzące postępowanie karne są obowiązane badać oraz uwzględniać okoliczności przemawiające zarówno na korzyść, jak i na niekorzyść oskarżonego. Kluczowy jest art. 5 § 1 KPK, zgodnie z którym oskarżonego uważa się za niewinnego, dopóki wina jego nie zostanie udowodniona i stwierdzona prawomocnym wyrokiem; jednocześnie art. 5 § 2 KPK stanowi, że niedające się usunąć wątpliwości rozstrzyga się na korzyść oskarżonego. Wreszcie według art. 6 KPK oskarżonemu przysługuje prawo do obrony, w tym prawo do korzystania z pomocy obrońcy, o czym należy go pouczyć.

Podsumowanie

Teraz chyba już dla wszystkich oczywiste jest, że przyjęta fabuła filmu i konstrukcja teoretyczna projektu prewencji pozostają w otwartej sprzeczności m.in. z wyżej wskazanymi zasadami. Wizja przyszłości przyjęta w „Raporcie mniejszości” koliduje z głęboko zakorzenionymi w kulturze prawnej zasadami, na które nie tylko prawnik jest wrażliwy, czytelne są one również dla każdego człowieka.

Cóż się jednak stanie, gdy system, który John Anderson współtworzył, odwróci się przeciwko niemu? Czy nadal będzie twierdził, że projekt jest niezawodny? A może sam przypadkowo odkryje, że program prewencji wcale nie jest tak doskonały, jak twierdzą jego zwolennicy? O tym niech każdy przekona się osobiście. Zwłaszcza że samo zakończenie filmu – z punktu widzenia prawnika – może być bardzo zaskakujące.


* Adiunkt na WPiA Uniwersytetu Gdańskiego.

** Autor jest adwokatem w Sopocie.

1 Film „Łowca androidów” (ang. Blade Runner) z 1982 r. z Harrisonem Fordem w roli głównej jest doskonałą adaptacją książki Philipa K. Dicka pod tym samym tytułem, choć znanej także jeszcze pod innym tytułem: „Czy androny śnią o elek­trycz­nych owcach”.

2 Futurologia (łac. futurum – przyszły) jest to dziedzina wiedzy zajmująca się przewidywaniem i prognozowaniem przyszłości; za jednego z największych futurologów uznaje się Stanisława Lema; zob.: S. Lem, Fantastyka i futurologia, Kraków 2003; podobno to właśnie Philip K. Dick był twórcą teorii, że Stanisław Lem tak naprawdę nie istniał i był prowokacją KGB, gdyż jeden człowiek nie jest w stanie tyle tak dobrych i zróżnicowanych rzeczy napisać.